Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2581 Lokalizacja: Krakow
prezes - co do masonerii i wolnomularstwa to kwestia jest dość długa i zajeła by za dużo miejsca
ale jeden z odłamów uznaje Boga, ale jako tzw. "Wielkiego Konstruktora" lub też "Wielkiego Architekta Wszechświata"
oraz sporo podobieństwa w temacie sprawa około okultystycznych ale te wierzenia też w dużej mierze zależą od odłamu czy też loży
a co do Twoich prób astralnych - to wolał bym gdybyś jednak nic nie niszczył a jeszcze bardziej, abym wiedział odrobinę wcześniej to chociaż nago nie będę po domu chodził
inna kwestia, że im bliższe Ci osoby, które tym lepiej znasz, tym by były lepszymi obiektami, bo sądzę, że łatwiej Ci by było z nimi nawiązać kontakt
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
bo może to równie nie być nasza rzeczywistość, a choćby ta wewnętrzna co każdy ma swoją osobistą.
Sądząc po Twoich wypowiedziach wydaje mi się, że dużo o religiach wschodnich czytałeś - albo tylko mi się wydaję
Patrzę, że rozwinęła się rozmowa na dosyć poważne tematy więc się do niej przyłącze.
Mówicie o stwórcy, a nie myśleliście nigdy, że wy sami nimi jesteście? Nie chcę by to brzmiało zbyt egocentrycznie, ale po to człowiek został zrodzony, żeby decydować - o sobie, o innych, o tym co go otacza. Od pewnego czasu nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie szukają pomocy tak bardzo ulotnej gdzieś tam wysoko, u kogoś a nie u siebie. Zamiast mówić: "Dam radę, jestem silny i wytrwały" mówią: "Boże, dopomóż mi bom słaby i malutki przy Twej wielkości"...
Po prostu dla mnie nie rozsądne wydaje się powierzanie swojego ciała i duszy czemuś, w co tam naprawdę tylko wierzymy. Oczywiście wiem, że na tym magicznym pojęciu polega wiara. Oddajemy cześć czemuś co jest istotą kilkunastu ważnych reakcji chemicznych zachodzących w naszym organizmie. To takie trochę... Smutne.
Równie dobrze można powiedzieć, że ja nie kocham, tylko produkuję hormony i inne związki chemiczne, które dają odczucie tego, że kocham. Widzimy jak człowiek jest marny, stworzony jak maszyna. Ale po to przebiegają te reakcje chemiczne, żeby przeżyć, żeby widzieć co nas otacza, żeby decydować jak to wygląda. Oczywiście można się położyć i wszystko sobie wyobrażać - to też jest życie, tylko wtedy nasze podstawowe potrzeby jak jedzenie itp. nie zostaną spełnione - nie wydaje mi się, że gdy wyobrażę sobie, że jem obiad będę się czuł syty, najedzony, a mojemu organizmowi zostanie dostarczonych wiele niezbędnych substancji. Więc można powiedzieć, że żeby żyć trzeba coś robić, trzeba zwracać uwagę na ten materialny świat, bez niego człowiek nie byłby człowiekiem a życie nie istaniałoby. Musimy coś zjeść. Życie to niezliczona ilość reakcji chemicznych, wszystkie te odczucia to reakcje chemiczne naszego organizmu na bodźce z zewnątrz, które były wywołane przez jeszcze inne reakcje chemiczne itp., itd., etc., aż w końcu dochodzimy do początku, początek do końca itd... i Gdzie tu miejsce na wytwór, który jest stwórcą? Skoro wszystko opiera się na zjawiskach chemicznych to jak można racjonalnie wytłumaczyć wiarę? Tylko jako reakcję chemiczną. Także wiara jest bardzo zawodną rzeczą, jeżeli przereagują złe reagenty w naszym organizmie, może to mieć drastyczny skutek dla naszego organizmu. A jeżeli wiara to reakcje chemiczne to dedukując dochodzimy do tego, że wierząc w coś nieodpowiedniego robimy sobie krzywdę. I teraz pytanie, co w tym przypadku jest odpowiednią wiarą? Tylko nie wyskakujcie z odpowiedziami typu "każdy z nas jest inny, inaczej myśli, ma inne poglądy itp." bo wszystko opiera się na tych pier*** reakcjach, wszędzie na tych samych! Co warunkuje wiarę? Jakie mogą być skutki wiary lub niewiary? Jestem na etapie wyboru, od kilku lat nie uczęszczam do kościoła, nie chodzę na religię itp. chciałem zobaczyć jak wygląda takie życie. I według poglądów i racji które mi wpajano od małego, że wiara jest czymś potężnym i czymś co powinno być w każdym człowieku mogę rzec, że moje życie w niewierze nie różni się praktycznie niczym od poprzedniego (częsta modlitwa, może nie codziennie, chodzenie do kościoła, obchodzenie świąt itp.) - wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że mam więcej czasu dla siebie, bliskich, na naukę, spędzanie czasu wolnego... I te drugie życie obaliło pier*** stereotyp człowieka niewierzącego - że niewierzący jest człowiekiem ciągle smutnym, ciągle poszukującym, który nie odróżnia dobra od zła, że robi wszystkim krzywdę, że nie potrafi nawiązać przyjaznych stosunków, nie ma kolegów, przyjaciół, nie potrafi kochać, jest tylko materialistą... Nie - tak nie jest, potrafię żyć bez stwórcy, boga, wierzę wyłącznie w swoje zdolności, to co myślę, wierzę w moich bliskich, w to co mnie otacza, że to dzieje się na prawdę. Wiara w siebie dała mi więcej pewności, poczułem się silniejszy, nieuzależniony od niczego.
Za to wydaje mi się, że ludzie wierzący w coś innego niż siebie sa dla mnie straceni, jacyś tacy strasznie słabi. Wszystkim mówię naokoło by uwierzyli w siebie. Nie wiem czy postawa wiary w siebie wykłada ogromnego wkładu energii i nikomu się tego nie chce, czy wymaga innych nadzwyczajnych zdolności, czy po prostu opiera się na zaufanie swoim zmysłom, myślom i odczuciom...
Sam nie wiem do końca co o tym myśleć, jest wiele pytań i mało czasu by znaleźć odpowiedzi... Wyraźcie prosze swoje zdanie o tym co napisałem
Pozdrawiam
Rajek
_________________ "Nie poradzisz nic bracie mój, gdy na tronie siedzi..."
13 kwi 2010, o 22:05
Wocz
Dołączył(a): 22 kwi 2008, o 17:23 Posty: 235
Eeee... Ja się nie wtrącam, ale temat raczej kiepski wybraliście na takie górnolotne pogaduchy, chłopaki
Nie będziemy przecież cały czas o chemii rozmawiać ^^ czasami człowieka napadnie coś i musi odreagować
A czy górnolotne czy nie - w życiu każdego nadejdzie kiedyś taki czas by się głęboko nad tym zastanowić. Niektórzy już to mieli, niektórzy mają to przed sobą
_________________ "Nie poradzisz nic bracie mój, gdy na tronie siedzi..."
13 kwi 2010, o 22:47
Wocz
Dołączył(a): 22 kwi 2008, o 17:23 Posty: 235
Ja już miałem rozmyślania, ale nie lubię się nimi chwalić Chodzi mi głównie o tytuł tematu dotyczące VMC'owego IRC'a. Można zawsze założyć nowy temacik i tam rozmawiać.
Pozdro
13 kwi 2010, o 22:57
Nostra
******
Dołączył(a): 13 mar 2006, o 19:59 Posty: 476
cześć Prezes, dzięki za wymienienie
Nie wiem co, ale po prostu po wyrzuceniu z siebie żalów wobec dziewczyny i kłótni z nia, postanowiłem tu zajrzeć, na IRC nie mogę wejść, nie wiedząc czemu.
3 maja 2010, o 20:16
kadm
Dołączył(a): 29 kwi 2007, o 12:22 Posty: 20 Lokalizacja: Gdynia
ooohoho, musze kiedys sprawdzic czy irc jeszcze istnieje ;]
_________________
jargon VMC napisał(a):
Kadm = prawdziwa żywa przedstawicielka płci pięknej na #vmc , posiada status halfop'a czyli lepiej nie drażnić
17 cze 2010, o 10:56
aniamalutka
Dołączył(a): 19 gru 2006, o 17:55 Posty: 38 Lokalizacja: Słupsk
cześć kadm!:) czasem istnieje
_________________ "W stepie szerokim, którego okiem nawet sokolim nie zmierzysz,
Wstań unieś głowę, wsłuchaj się w słowa pieśni o małym rycerzu"
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników