Ehm, jak to było w jednym komentarzy: "wiadomo skąd biorą się alarmy bombowe przed sesją".
A tak na serio... Moim zdaniem trochę przesadzone, choć rozumiem tych, którzy powyższego profesora zwolnili. Po to są przepisy, żeby ich przestrzegać, gdyby okazało się, że alarm jest prawdziwy? W sumie rozumiem profesora, pomyślał, że to ćwiczenia, no ale to tego nie powinno podchodzić się z taką ignorancją. Gdyby to nie był głupi żart mogłoby to się skończyć nieciekawie.
Męczennicy 10 kwietnia przepisy olali i każdy wie jak się skończyło...
Pozdrawiam
Rajek