Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2580 Lokalizacja: Krakow
Humanisci maja wiecej praw ?
Od kad sie ucze uwazalem, ze ludzie ktorych mozgi mozna uwazac za humanistyczne maja zdecydowanie latwiej i lepiej na wszytkich szczeblach nauki, a co gorsze z roku na rok tych nieukow przybywa !
A inzynierow i absolwentow szkol technicznych ciagle nam brakuje, ale za to ciagle i ciagle otwieraja nam nowe szkoly bankowosci, socjologii, psychologii, nauk politologicznych czy tez historii i filologi kazdego mozliwego jezyka, a ja sie pytam PO CO NAM TO ? no wlasnie nam obywatela jak i tak wszyscy oni wyladuja na kasach w sklepach nie umiejac nawet dobrze tabliczki mnozenia czy tez w gastronommi.
A prawda jest taka ze w Polsce brakuje miejsc pracy dla kadry technicznej, tylko kto je stworzy jesli nie ma absolwentow takich kierunkow ? i przez to bardzo duzo rzeczy ktore moglibysmy produkowac w Polsce napedzajac tym samym PKB musimy sprowadzac, przyklady ? z mojego zycia zawodowego:
- komponenty do galwanotechniki - 90-95% sprowadzana z niemiec
- komponenty do oczyszczania sciekow przemyslowych - niemcy, hiszpania, usa
przeciez to wszytko by mozna bylo u nas produkowac
do tego jeszcze pomysl MEN, ze humanista nie potrzeba doglebna wiedza na temat chemii, fizyki i matematyki, wiec wszytko to scalaja w jeden przedmion: nauki przyrodnicze, obcinaja material, i dodaja jakies za przeproszeniem pier*** typu: "lewitacja, parapsychologia" - widac w planach mamy podwyzszenie PKB poprzez wytworzenie kamienia filozoficznego http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3502 ... tacji.html
wracajac jeszcze do moich poczatkowych nazekan na to ze humanista ma latwiej: matury, kiedy ja zdawalem mature obowiazkowo musialem zdawac j.polski + dodatkowy przedmiot + praca dyplomowa z chemii/ochrony srodowiska (konczylem tech. chem)
przez 5 lat szkoly mialem 26 przedmiotow z czego wiekszosc byla techniczna/zawodowa/chemiczna - dla przykladu osoby z LO ktore miescilo sie w moim ZSCh mialo przedmiotow mniej niz 20,a roznica byl;a tylko roku, co wazniejsze program nauczania j.polskiego byl dokladnie taki sam - wiec nie dosc ze ludzie ktorzy poszli na chemie z kilku powodow
- nie lubia humanistyki
- lubia chemie i nauki scisle
i tak musieli sie uczyc np. rozkladu wierszy na czesci pierwsze, czy tez zyciorysow autorow ksiazek ktore ich zupelnie nie interesowaly, a do tego jeszcze zyciorysy i przezycia bohaterow ich - i po co mi to ? jedynie chyba po to abym czasem mogl pogadac o takich bzdatach z jakas przedstawicielka plci przeciwnej humanistycznej nt. literatury XIX w. za to juz na pewno nie porozmawiam z nia na tematat problemow technologicznych zwiazanych z jakim kolwiek dzialem biologii, chemii czy fizyki.
wiec wnioskowac by mozna bylo ze mam wiedze rozwinieta w kilka kierunkow - niestety wg. wiekszosci humanistow to nie prawda, bo w szkolach tchnicznych wg. nich jest latwiej (patrz wyzej na porowbanie ilosci przedmiotow w tech i LO ) bo przeciez to on wlasnie musi przeczytac kilkatysiecy stron i zapamietac kto jest z kim i dlaczego, a nie musi tego zastosowac w zyciu - alez trudnosc [ sarkazm ]
idac dalej matury w moim czasie
przykladowo humanista w opisanym wyzej przykladzie jako przedmiot dodatkowy wybiera... historie (ktorej znajomosc i tak jest potrzeba do zaliczenia j.pol), a jako obowiazkowy na j.pol - wiec wlasciwie sie nauczy jednego i ma zdane, a taki scislowiec bidulina co musi zrobic ?
nauczyc sie chemii, matematyki, czesci fizyki, do tego polskiego i historii, tylko po to aby zdac chemie i j.polski a na dokladke ma jeszcze leniuchowanie z pisaniem swojej pracy dyplomowej
caly czas licze ze wreszcie MEN pojdzie po rozum do glowy i albo zlikwiduje obowiazkowy j.pol na maturach, albo wprowadzi matematyke czy inny przedmiot scisly jako obowiazkowy dla wszystkich
bo tak jak pisac i czytac musi umiec kazdy, tak liczyc tez
sam nie wiem juz kto jest wiekszym inwalida spoleczym ten kto nie umie pisac, czy ten kto nie umie policzyc niczego bez kalkulatora
do tego chemia, fizyka i biologia to przedmioty dzieki ktorym mozna poznac jak dzialaja nasze organizmy i swiat nas otaczajacy - a wiedza ta zawsze jest niezmiernie wazna, ale widac wg. MENu mlodym ludzia ta wiedza nie jest potrzeba, wazne zeby znali wiersze na pamiec i pouczyli sie o astrologii
PHI...
tyle tematem bulwersacji nt. Polskiego szkolnictwa
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
6 mar 2009, o 12:45
chemik10
Nauczyciel
Dołączył(a): 30 gru 2007, o 21:59 Posty: 963 Lokalizacja: Katowice
Odnoszę wrażenie, że generalizujesz uczniów LO do tzw. humanów - to zupełna nieprawda. Ja też chodzę do LO, wszyscy olewają chemię, czy biologię, ale matma, fiza i infa są na wysokim poziomie, zadania są trudne, wymagania duże. Do techników jak i do liceów idą osoby ambitne.
Co do reszty, to masz rację - chociaż znowuż dla takiego ścisłowca polski czy historia są równie trudne jak dla humana matematyka czy fizyka.
Musisz mieć stare dane odnośnie matury - mój rocznik będzie pisał maturę z matmy obowiązkowo + j. pol. + język obcy + ew. dodatkowy przedmiot.
_________________ <wyk> Państwo się nie martwią że brakuje miejsc, tylko wykład wszyscy mają w jednej sali, konkurs będziecie pisać w warunkach normalnych.
<g>Wolałbym w standardowych, kurtkę zostawiłem w szatni.
6 mar 2009, o 17:34
Sulik
@MODERATOR
Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2580 Lokalizacja: Krakow
ja mature zdawalem w '04
a co do LO to mialem na mysli jednostki humanistyczne w LO, albo jeszcze lepiej z klas historycno-histerycznych
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
6 mar 2009, o 17:51
melon
***
Dołączył(a): 13 lis 2005, o 12:55 Posty: 524 Lokalizacja: z daleka
Swoje zdanie na temat przedmiotów humanistycznych już kiedyś opisywałem. Dzisiaj jest piątek i nie mam zamiaru denerwować się z powodu polskiego .
Dla mnie idealnym rozwiązaniem było by zniesienie obowiązku pisania matury z polskiego. Rozumiem, że podstawowe wydarzenia z historii Polski(!!) i parę wybitnych utworów wypadałoby znać, ale na temat wkuwania biografii na pałe mam zdanie takie jak Sulik.
Co do poziomu fizyki to mi się płakać chce . W moim LO w ogóle niema mat-fizu bo się klasa nie uzbierała. Za to są 2 humany .
Jako że jestem w klasie o profilu niejako ścisłym więc z fizyki mimo, że nie mamy jej rozszerzonej wymagają od nas więcej niż od humanistów. Mimo to poziom jest tragiczny. Wyciągnięcie r ze wzoru E = mv^2 / r nastręcza co najmniej małych trudności. Nie mówię że wszystkim, bo są osoby, do których z wiedzą mi jeszcze daleko, ale jakieś 40% klasy ma takie problemy.
Fizyka oczywiście jedna na tydzień.
Nie chciałbym tylko żeby zbytnio fanatyzmem naukowym zajechało z mojej strony . Oczywiście także widzę potrzebę tworzenia klas humanistycznych. Znam osoby którzy mają zadatki na świetnych dziennikarzy, satyryków czy prawników i to właśnie dla nich tworzy się klasy humanistyczne. Niestety robią się z nich "poczekalnie" dla niezdecydowanych w jakiej szkole się uczyć.
Odwołując się jeszcze do wypowiedzi Sulika, że w "technikum to się tylko leży i nic nie robi". Jeszcze w gimnazjum, jak mieliśmy spotkania z doradcą zawodowym dało się wyczuć taki podział: najlepsi do LO, trochę gorsi do technikum, a reszta imbecyli do zawodówek. Jakby tego było mało, w praktyce się to w większości potwierdziło. Część do LO, ci co nie daliby sobie rady do technikum, a w zawodówce to większość wylądowała tylko dlatego, żeby nie ucząc się skończyć szkołę. Może jedna osoba którą znam poszła do zawodówki bo wiązała przyszłość z fryzjerstwem.
Jeszcze jedno porównanie na koniec - dla gimnazjalistów. Ja w klasie z rozszerzoną informatyką mam jej 2 lekcje na tydzień. Kolega w technikum informatycznym ma jej 12h/tydzień Sami wybierzcie która szkoła jest lepsza dla osoby chcącej zostać informatykiem
łączmy się by tępić humanistyczny imbecylizm pozdro
_________________ To nowa era robi ci z mózgu szlam,
Za swoje ruchy ty odpowiadasz sam
6 mar 2009, o 19:31
jaozyrys
@MODERATOR
Dołączył(a): 16 sty 2006, o 19:24 Posty: 868 Lokalizacja: Opole
Najbardziej krzywdzące dla techników jest ich utożsamianie z zawodówkami, a często spotykam się właśnie z taką opinią. Osobiście ich poziom ogólny stawiam ponad liceami..
Zniesienie matury z polskiego 100% za, nie chodzi o to że trzeba się do niej uczyć albo jest trudna (w zasadzie do jej zdania nie jest wymagana żadna wiedza - wypracowanie można napisać i bez znajomości lektury, a nawet jeśli się napisze nie na temat i używajać samych zdań pojedyńczych to i tak są punkty).. myśle że skoro zostały już stworzone gimnazja, to niech one zajmują się wiedzą ogólną,a liceum już stricte kierunkową..
6 mar 2009, o 20:26
Madilio
Dołączył(a): 25 paź 2005, o 21:17 Posty: 75 Lokalizacja: Poznań
Zniesienie matury z polskiego?
Jestem jak najbardziej za. Nie dla tego, że jest trudna i nie dla tego, że jest "humanistyczna" - jest po prostu głupia.
Może się ze mną nie zgodzicie, ale żeby zdać maturę z polskiego trzeba znać klucz, albo być debilem(albo mieć cholerne szczęście). Mam wrażenie, że matura z polskiego zabija twórcze myślenie i krytyczne spojrzenie na materiał, za to hołduje utartym schematom ("Mickiewicz wielkim poetą był" - a spróbuj napisać co innego...).
Choć z drugiej strony język ojczysty i kulturę "ojców" wypadałoby w jako takim stopniu znać. Jak mawia moja ciocia "Średnio wykształcony człowiek pewne rzeczy powinien wiedzieć." Zgadzam się w 100%, tylko niech to działa w dwie strony. Tzn. my wiemy, że Kochanowski pisał wiersze, a teatr grecki jest w ogóle "och i ach!", a oni (humaniści) odróżniają sól od zasady, umieją policzyć stężenie cukru w herbacie i znają podstawowe mechanizmy metaboliczne.
Może jakimś kompromisem byłaby matura na kształt egzaminu gimnazjalnego? Tzn. jeden egzamin dla wszystkich, ze wszystkiego (polski, historia, wos, matma, chemia, fiza, biologia, język obcy, geografia -> bo "Średnio wykształcony człowiek pewne rzeczy powinien wiedzieć."), a rozszerzenia z poszczególnych przedmiotów dla tych co chcą i są im potrzebne.
Skoro jest to "Świadectwo Dojrzałości" to powinno wymagać od człowieka znajomości podstaw każdej liczącej się w dzisiejszym świecie nauki. Tak powinno być i koniec.
Puenta?
Humanistów nie zabijać, bo się czasami przydają. Niech sobie, gdzieś żyją po cichutku, czytają natchnione księgi i wypatrują końca świata. Lecz niech pamiętają, że ktoś musiał być na tyle mądry by odkryć paracetamol, kiedy główka od nadmiaru poezji zacznie boleć.
7 mar 2009, o 00:13
blizzard
@MODERATOR
Dołączył(a): 17 sty 2006, o 00:29 Posty: 703 Lokalizacja: behind enemy line
Zlikwidować maturę z polskiego? Ktoś tu zdurniał chyba. Może sie zdziwisz Madillo ale po grzyba humaniscie wiedzieć jak obliczyć stężenie cukru w herbacie? Co innego obowiązkowa matura z matmy. Teraz ją wprowadzili i tera je git.
A humaniści są też potrzebni -> urzędnicy, politycy (no chyba że Le-per czy Marcinkiewicz), prawnicy. Chcecie czy nie to są właśnie ci wyśmiewani humaniści i to oni rządzą nami, i tak długo jak rządzić będą tak długo będą się rodzić ich kolejne pokolenia.
Żeby nie był, chętnie bym ich wszystkich wyśmiał w twarz, ale żyjemy w symbiozie, nie ma co tu dywagować. Jest matura z matmy, humaniści zaczną uczyć się liczenia i może nie będzie dziury budżetowej...
_________________
Studentem jestem i nikt, kto ma wódkę, nie jest mi obcy.
7 mar 2009, o 01:28
DMchemik
*******
Dołączył(a): 21 cze 2005, o 17:00 Posty: 1595 Lokalizacja: Skoczów
ja jestem za matematyką i polskim na maturze. Matura do czegoś zobowiązuje. Ja zdałem polski i ok, umiem pisać, nie wspomnę już o tym że było mi to g**no potrzebne. Za to matma się przydała. Więc jeśli ja zdawałem polski jako zupełnie zbędny przedmiot, to niech humaniści piszą matematykę, która niekoniecznie im będzie potrzebna na studiach. Ale wtedy wynik matury o czymś świadczy.
PS mam kolegę, który humanistów zazwyczaj nazywa tumanistami...
_________________ Sprzedam wodorotlenek sulfurylu SO2(OH)2, również w postaci r-rów o żądanym stężeniu. Cena do negocjacji.
weź udział:
12 mar 2009, o 21:38
aktus
**
Dołączył(a): 19 lut 2009, o 01:16 Posty: 456 Lokalizacja: /dev/random
Madilio napisał(a):
Zniesienie matury z polskiego?
Jestem jak najbardziej za. Nie dla tego, że jest trudna i nie dla tego, że jest "humanistyczna" - jest po prostu głupia.
Taa... A później niewiadomo skąd "biorom siem i robiom ludzie z dyslekcjom, dysortografiom i innym dysmuzgowiem"... Już się spotkałem z wywieszkami "Lokal do wynajencia" czy "Wypszedarz". Na tzw. nowej maturze wprowadzili czytanie ze zrozumieniem. Dziwiłem się niemiłosiernie, aż tu nagle na jakimś forum komputerowym user wpisał "Nie moge skopiować pliku. Wyskakuje mi komunikat >brak wolnego miejsca na dysku< i nie wiem co robić". Sam nie jestem k****a Miodkiem. Zdarzają mi się orty, ale walenie nimi na lewo i prawo jak gnojem na polu, to czyste niechlujstwo i niedbalstwo. Chociaż minimum dobrego smaku. Takie wywieszki czy komunikaty z "kfiatkami" pojawiają się coraz to częściej. Na początku powodowały u mnie dziki śmiech. Teraz już pozostaje tylko walenie słownikami po tych pustych, końskich łbach, bo już nic innego nie da się zrobić.
Popatrzcie sobie wśród znajomych ile z nich ma zaświadczenie o dysleksji. Z całą pewnością również wśród Was też są tacy, bo jak czytam niektóre posty to nóż w kieszeni sam się otwiera... Kiedy ja chodziłem do podstawówki, to takie "oporniki" z zaświadczeniem o dysleksji przeważnie kończyły w szkołach specjalnych jako "opóźnieni z problemami do przyswajania wiadomości". Teraz jest to powszechność i raczej nie ma klasy, w której przynajmniej 2 osoby nie miały by takiego zaświadczenia. Na studiach tacy delikwenci ( o ile się dostaną ) są przeważnie gnojeni ( przeważnie przez starszą kadrę ) - "Co? Panie napisz mi to Pan po ludzku! To nie podstawówka, żeby Panu orty podkreślał!", "-Panie doktorze, dlaczego dostałem ndst? Przecież wszystko mam dobrze! - Bo nie potrafiłem tych gryzmołów odczytać. -Ale ja mam zaświadczenie o dysgrafii i mogę brzydko pisać! -To niech Pan przyniesie je na komisa. Żegnam". Potem tylko płacz i obraza majestatu bo wywalili ze studiów za brzydkie pismo.
13 mar 2009, o 00:50
Sulik
@MODERATOR
Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2580 Lokalizacja: Krakow
na studiach nie obowiazuja papiery o dyslekcji, dysortografii i tym podobnych - nawet nie ma co tych papierow skladac, bo ich nie przyjmuja ;]
natomiast bardziej mi chodzilo o to, aby byly rowne szanse przy zdawaniu matury, tzn. matematyka + polski, a nie ze tylko poslki + costam co kto sobie chce
co prawda jak czytam teraz "przerazajace" statystyki ze ponad polowa uczniow nie zda matury z matematyki... coz... u mnie w technikum powiadali, ze przeciez nie wszyscy musza miec mature ale z drugiej strony: dojzaly czlowiek ktory liczyc nie umie ? smiechu warte
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
13 mar 2009, o 01:10
analityk
@MODERATOR
Dołączył(a): 6 paź 2004, o 17:32 Posty: 775 Lokalizacja: Gdańsk
Długi długi czas opierałem się żeby tego nie otwierać. Wiedziałem że chcę dla siebie dobrze. Jednak ciekawość wygrała...
Zacznę od końca-tak na świeżo.
Aktusie, jestem dyslektykiem i mam papier na dysfunkcje. I na tym że ten papier mam się skończyło. Grunt to dobry nauczyciel. W gimie miałem 5 z ortografii. Można? Można!
W temacie dysfunkcji. W technikum miałem taką nauczycielkę- nie jedną nawet-która za nieczytelną prace wstawiała 1 i koniec. Tyle że u niej tą jedną 1 'najzdolniejsi' poprawiali 13 razy. Później wszyscy pisali czytelnie. Polonistka-tą kobietę bardzo szanowałem mimo że miała o mnie niskie mniemanie-masz dysfunkcje? To się lecz. I koniec. Zmieniła o mnie zdanie dopiero w tego sylwestra jak spotkaliśmy się przypadkowo w filharmonii Bałtyckiej. Ach to życie...
Maturę z języka polskiego zdałem. Czytałem książki (czasem) nawet niektóre mnie interesowały. Nigdy jednak te z zestawu lektur obowiązkowych. Mimo to czytałem. Uważam że jak się kończy szkołę średnią i ma się maturę to jednak trzeba coś sobą reprezentować. Papier informuje tylko o tym co masz w głowie a to jest ważne. Każdy Polak powinien znać historię chociaż swojego narodu. Przyjdzie później agresor a on powie że ma w dupie w jakim kraju żyje niech tylko pozwolą mu robić bomby czy inne eksperymenty. Świadomość kim się jest trzeba mieć i to właśnie w szkole średniej powinno się tego uczyć. Jak ktoś już umie wyrobić swoje zdanie i zgodzić się lub nie używając jakiś argumentów. Dlatego uważam że matura z języka polskiego jest ważna. Nikogo bym z niej nie zwolnił.
Druga rzecz o której mowa to matura z matematyki. Jakoś z pomocą tego na górze zaliczyłem pierwszy sem matmy na studiach. Całkiem niedawno widziałem się ze szwagierką która przygotowuje się do rozszerzonej matury z matmy. Widziałem zadania o trudności większej niż te ze studiów. Tyle że trudności brały się z braku odpowiednich metod liczenia. Nie wyobrażam sobie żeby bez znajomości granic i pochodnych naszkicować wykres funkcji np. f(x)=lnx/x^2-1. Oni to muszą umieć bez znajomości granicy czy pochodnej. Pojęcia niby trudne ale łatwe w użyciu i wiele spraw upraszczają. A co gdyby mieli coś takiego y=lnx^2*e^-x ?
Leżą. To z czym oni się męczą my robimy bez trudu. Nie dlatego że jesteśmy jakoś specjalnie uzdolnieni tylko dlatego że nas nikt tak nie skrzywdził.
Tu pojawia się właśnie sprawa tego czego oni uczą do tej matury. Matura z chemii nie był wcale trudna. Rozszerzona chemia na maturze była prostsza niż egzamin z chemii po I sem. To dowodzi tylko tego że na maturze szukają ludzi którzy są zdolni nauczyć się czegokolwiek nie zwracając uwagi na praktyczny aspekt posiadanej wiedzy. Tak samo może być z j. polskim czy innymi przedmiotami. Jeśli ma być matura to niech to nie będzie matura dla wybranych czy z drugiej strony-dla idiotów.
Egzamin ze wszystkiego tylko pogorszyłby sprawę. Jak ktoś chce na medycynę to niech mu to ułatwią i go jednocześnie przygotują. Znowu do matury się przyczepie. Ano mam taką wizję. Wykładowca pyta się ludzi na matmie:
-mieliście już całki czy nie? bo nie wie....Aaa, mieliście obowiązkową maturę z matmy to wy już to umiecie! No to jedziemy dalej, całki w domu sobie powtórzcie...
To nie jest wcale zmyślone... Ich to czeka.
Wybrałem technikum. To dzięki mojej mamie głównie, która mi powiedziała że technika są lepsze. Nie kłamała. Jestem z tego wyboru niezmiernie zadowolony. właściwie po gimie mogłem iść praktycznie gdzie chciałem. Miałem wystarczająco dużo punktów i takie oceny że w gdańsku mogłem być gdzie bym zechciał. Teraz kumple z I czy II LO w gdańsku mi zazdroszczą. Mają czego.
Na świadectwie u mnie widnieje 28 przedmiotów. W tym chyba 15 związanych z zawodem. Średnio około 35 godzin zajęć w tygodniu, nawet w klasie maturalnej. Ci z liceów mieli po max.20. Tylko te maturalne. A my jeszcze procesy technologiczne, analiza instrumentalna, materiałoznawstwo chemiczne, przygotowania do egzaminu zawodowego. Mnóstwo pracy i zabawy. Ogrom doświadczenia. Dwa równie ważne egzaminy, bo matura i zawodowy. Jak ktoś mi powie że w liceach mają łatwiej to znaczy że są tępe ch**e i nauczyli ich tylko marudzić i narzekać jak oni ciężko mają. HAHAHA. Teraz ja na laborkach na PG będę śmigał-skądinąd znam je bo miałem tam praktyki zawodowe-a oni będą się bać wziąć do ręki pipetę i nabrać kwasu solnego.
taka przerwa. Kumpel jest tam laborantem. Byłem ostatnio u niego w kanciapie na kawie-przy okazji pobawiłem się tubą laserową-i gadaliśmy o 'życiu'. Nagle słyszę jak szkło uderza w posadzkę. Kumpel:
-zlewka.
-YY?
-jakbyś tyle tu siedział też byś już to rozpoznawał. Tłuką coś na każdych zajęciach.
Miał racje. A zajęcia mieli pierwszaki:)
Wracając do szkolnictwa to można dużo mówić i pisać, rzucać jajkami i innymi przedmiotami w inne obiekty ale tylko stracimy nerwy. Jestem za usunięciem gimnazjów, powrotem do starej szkoły. Odejściem od metod bezstresowych.
Taka mała wstawka. Autobusem jedzie młoda mamusia z dzieckiem na nogach. Siedzi na siedzeniu. Obok niej stoi niemłoda już kobieta, babcia. Dziecko zaczyna kopać babcię w nogę. Jak to dziecko jak nie widzi reakcji kopie coraz mocniej. W końcu rzeczona babcia zwraca w miły i kulturalny sposób uwagę młodej mamie żeby upomniała dziecko. A ona z oburzeniem w głosie że niech spada i bla bla bla. I na końcu tekst że wychowuje dziecko bezstresowo. W tedy jakiś koleś wyjął gumę z ust i przykleił młodej mamusi na czoło. Dodał że on też jest wychowany bezstresowo.
I co dalej? Śmieszne ale warto nad tył trochę się zastanowić, co by nie powiedzieć pomyśleć. Trzeba dodać że myślenie znikło z naszej kultury. Nie zauważa się go w okół nas. Zostaje bezstresowe wychowanie i na koniec prawo dżungli-silniejszy zwycięża. Tak chyba już zostanie...
Bo jak Cię nauczyli jak się zachowywać i że do starszych należy odnosić się z szacunkiem-często pasem-to to w Tobie zostało. A teraz przyszło młode pokolenie. Ile razy słyszałem dziecko co ma 13 lat a klnie jak ja nie potrafię. A jak chcę to umiem. 13 to już zresztą dużo.
No i tak zabrnąłem od matury do wychowania. Jeśli rodzice zawiodą to żaden MEN nie pomoże. może tylko supermen.
Chyba aż za bardzo się rozpisałem ale to jeszcze nie wszytko. Jak zdrowie pozwoli to tu jeszcze napiszę. Wiedziałem że tak będzie.
Pozdrawiam i nie traćcie na tym nerwów tak jak ja:)
Analityk
Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2580 Lokalizacja: Krakow
calkowicie sie z Toba kolego analityk zgadzam, do tego jeszcze z roku na rok program z przedmiotow przyrodniczo-scislych jest ciety jak tylko sie da
pozniej mlodzi ludzie po takim obcietym materiale, nie zobacza nawet jednego doswiadczenia fizyczno-chemicznego i zacznie ich jeszcze bardziej ciagnac do domowych eksperymentow, w ktorych jak wiadomo: male doswiadczenie + mloda glowa = wysokie prawdopodobienstwo wypadku
jak wybieralem sie na studia zaoczne, zawsze mnie interesowala taka dziwna sprawa - czemu studia zaoczne z przykladowo indianistyki czy tez religii swiata, czy innej filologi mongolskiej sa drozsze lub kosztuja tyle samo nizeli studia techniczne/chemiczne na ktorych to po prostu trzeba przeprowadzic mnustwo doswiadczen, do tego miec kupe sprzetu i sal laboratoryjnych, a przy humaniscie wystarczy ksiazka i wykladowca i troche spokoju do czytania i zaglebiania sie w wiedze - zawsze mnie to zastanawialao (co prawda nie nazekam, bo jak by techniczne studia byly drozsze to by mnie na nie moglo byc nie stac ;P, ale jest to dziwne zjawisko ), a przykladowo juz takie prawo kosztuje duzo wiecej niz ceramika zupelnie tego nie kapuje
ale akurat w tym wypadku technik/chemik/scislowiec maja lepiej od humanisty - bo placa podobne, albo nizsze pieniadze za cos na co trzeba wiekszego wkladu... a i tak jest malo chetnych
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
13 mar 2009, o 08:03
aktus
**
Dołączył(a): 19 lut 2009, o 01:16 Posty: 456 Lokalizacja: /dev/random
@analityk: Może to dziwnie zabrzmi, ale jesteś dowodem, że jak się chce, to można osiągnąć poprawę. Niestety gro młodej populacji uważa, że skoro maja papierek to ich wszyscy mogą "cmoknąć w pompę". Nuff said - life is brutal. Sam osobiście ukończyłem profil matematyczno - fizyczny w liceum. Na zajęciach trzepaliśmy całki z ruskich podręczników. Pomimo tego, że zawsze byłem noga z każdego przedmiotu ( nigdy nie chciało mi się uczyć jakichś dupereli w domu to "uczyłem" się na przerwie przed sprawdzianem ), to zawsze był ten dst/dobry. Wystarczyły wiadomości wyniesione z zajęć. Nawet matura to był dla mnie czysty relaks. 4 z matmy pisemnej i 4+ z ustnej. Na pisemnej skończyłem przed czasem i spałem sobie przez 2 godzinki. Na studiach byłem zawsze zwalniany z egzaminu z matmy*.
@sulik: Jeżeli chodzi o koszt studiów, to brana jest pod uwagę rarytasowość kierunku i możliwość "trzepania kasiury" po studiach. Studia zaoczne z prawa czy architektury zawsze będą droższe niż studia wyższe ze składania kanapek ( magister technologii żywienia ), czy też ceramiki ( w tej dziedzinie można dobrze zarobić chyba tylko na patentach ). Program i owszem jest cięty. Każdy ma deficyty w kasie. Problem polega na tym, że oszczędności są nie tam gdzie trzeba. 4 godziny wf tygodniowo? Czemu nie. Grunt to mieć kondycje, żeby później latać za korepetycjami. Religia i katecheci? Wywalić ze szkoły. Będzie w ch*j kasy i zrobią się dodatkowe miejsca w planie na inne przedmioty ( kiedyś na religię chodziło się popołudniami do kościółka ).
13 mar 2009, o 09:45
Sulik
@MODERATOR
Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2580 Lokalizacja: Krakow
akurat wfu powinno byc sporo godzin w szkole, ale przy okazji w szkolach tez powinny byc dobrze zorganizowane szatnio/przebieralnio/kompielownie aby procz zadbania o tezyzne fizyczna uczen mogl tez zadbac o higiene - a niestety w wiekszosci szkol takich rozwiazan brakuje
a czemu wfow powinno byc sporo ? no niestety zyjemy w czasach gdy dla wiekszosci spoleczenstwa rozrywka jest siedzenie na kanapie przed TV lub tez przed komputerem, a nie ruch na swierzym powietrzu - sam pamietam jak konczylem technikum, przez pol roku nie mielismy wfow, pozniej trafilem na studia dzienne, i tam dopiero na 2 semestrze pojawil sie wf - myslalem ze nie przezyje tego wysilku ;]
ale druga sprawa - jak czytam ze gimnazjalistka zalatwia sobie zwolnienie lekarskie z WFu bo nie chce sobie zniszczyc manicure to mnie szlag trafia, a pozniej nazeka na otylosc
sam mam ostatnio "fazy" na cwiczenie - ale to tak falowo - nic nie robie z pol roku (poza praca) a pozneij z 2-3 miesiace intensywnie cwicze i ponownie z pol roku...
a co do religii coz podobne zdanie mam co ty powinna byc w kosciolach jak kiedys a to ze niby teraz maja wybor, ze albo religia, albo etyka - i co z tego jak
1. nie ma kto uczyc etyki
2. szkoly nie organizuja tego typu zajec
3. jak sa juz nauczyciele etyki to po... Papierskiej Akademii Teologicznej <lol>
ale jakos dziwny trafem z roku na rok coraz wiecej przedmiotow typu WOS, kulturoznastwo czy inne zabawki w szkolach, a coraz mniej nauk scislych - coz z tego ze nauki scisle sa trudniejsze i wiecej kasy na nie potrzeba, ale rownierz sa wazne
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
13 mar 2009, o 10:28
aktus
**
Dołączył(a): 19 lut 2009, o 01:16 Posty: 456 Lokalizacja: /dev/random
Lekcje religii czy też etyki powinny być całkowicie wycofane. Nie wiem czy wiesz, ale religia w szkole łamie Konstytucje. W niej jak byk jest napisane o rozdzieleniu religii od państwa. Szkoły publiczne bądź co bądź są państwowe...
13 mar 2009, o 12:53
prezes- the inventor
**
Dołączył(a): 26 mar 2007, o 19:13 Posty: 454 Lokalizacja: [*]
przez to ze nie chodzę na religie muszę się nudzic godzinę na korytarzu, bo ze szkoły dopóki nie skończę zajęc wychodzic nie mogę. dyskryminacja! to jest pewnego rodzaju tortura żeby na hamca zaciągac na tą religie, ale ja sie nie dam tak łatwo ! ( )
13 mar 2009, o 23:15
beaker
Zasłużony dla forum
Dołączył(a): 23 wrz 2006, o 18:25 Posty: 149 Lokalizacja: Świętokrzyskie
Na ten problem akurat wystarczy papierek od rodziców ze biora za ciebie odpowiedzialnosc w czasie trwania religi, wiec ta cala tortura to tylko i wylacznie twoje zaniedbanie.
Co do wszystkich "dysów", to już totalnie przegięcie. Moim zdaniem takie zaświadczenie to wstyd jak ch... Lenistwo i tyle. Teraz ktoś trzepie kasę za uwolnienie młodych spasionych, leniuszków od nauki kilku regułek.
Co tam dys-orty i podobne, słyszeliście o dyskalkulii ? Taki biedaczek to nawet tabliczki mnożenia opanować nie moze http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskalkulia Pozdrawiam.
_________________
13 mar 2009, o 23:39
blizzard
@MODERATOR
Dołączył(a): 17 sty 2006, o 00:29 Posty: 703 Lokalizacja: behind enemy line
Totalna bzdura. Mimo że ma to naukowe podstawy, jest zatwierdzone przez uczonych i mimo, że ja mam jakotakie wykształcenie w ogóle nie uznaję "chorób" takich jak dysleksja, dysgrafia, dysortografia czy dyskalkulia. Tak jak i nie uznaję leczenia homeopatycznego - totalna bzdura
Analityk 100% poparcia dla Twoich słów, uważam tak samo więc nie będe powtarzać.
_________________
Studentem jestem i nikt, kto ma wódkę, nie jest mi obcy.
13 mar 2009, o 23:47
aktus
**
Dołączył(a): 19 lut 2009, o 01:16 Posty: 456 Lokalizacja: /dev/random
W podstawówce miałem kumpla, który ewidentnie miał problemy z tabliczką mnożenia. Resztę znam z opowieści głównego zainteresowanego. Przyszedł jego ojciec z wywiadówki i powiedział krótko: "Masz tydzień, żeby się nauczyć tabliczki mnożenia. Po tygodniu sprawdzę. Jak się pomylisz, to dostaniesz pasem po d***e tyle razy o ile się pomyliłeś." Podobno pomylił się jeden raz. Ale znając jego podejście do nauki to myślę, że pomylił się o dużo...
14 mar 2009, o 00:15
beaker
Zasłużony dla forum
Dołączył(a): 23 wrz 2006, o 18:25 Posty: 149 Lokalizacja: Świętokrzyskie
Chłopaki, z mojej strony to była ironia.
_________________
14 mar 2009, o 00:17
prezes- the inventor
**
Dołączył(a): 26 mar 2007, o 19:13 Posty: 454 Lokalizacja: [*]
o nie moj drogi beakerku. w szkole w ktorej ja jestem takim papierkiem od mamy czy taty sobie mozesz tylek podetrzec akurat
14 mar 2009, o 00:36
aktus
**
Dołączył(a): 19 lut 2009, o 01:16 Posty: 456 Lokalizacja: /dev/random
Z ciekawości zapytam - to co to za szkoła? Przecież to twoi rodzice są prawnymi opiekunami. Jedyną możliwością jest tu chyba szkoła tzw katolicka, kierowana przez klechistan i utrzymywana z budżetu państwa... Wtedy to już tylko transfer pomoże do innej szkoły.
14 mar 2009, o 01:24
prezes- the inventor
**
Dołączył(a): 26 mar 2007, o 19:13 Posty: 454 Lokalizacja: [*]
ZSTiO nr 4 w chorzowie technikum chemiczne - technik analizy
14 mar 2009, o 01:28
beaker
Zasłużony dla forum
Dołączył(a): 23 wrz 2006, o 18:25 Posty: 149 Lokalizacja: Świętokrzyskie
Cytuj:
sobie mozesz tylek podetrzec akurat Wink
Niby dlaczego? Twoja szkola nie przestrzega praw ucznia?W takim razie pogratulować wyboru.[/code]
_________________
14 mar 2009, o 08:18
prezes- the inventor
**
Dołączył(a): 26 mar 2007, o 19:13 Posty: 454 Lokalizacja: [*]
wiesz wole byc traktowany jak smiec i sie czegos nauczyc niz gdzie indziej byc calowanym po stopach i sie niczego nie nauczyc. dziekuje za gratulacje, bo sie naprawde wiecej w tej szkole nauczylem narazie niz nie jeden lizusek w swoim renomowanym LO
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników