Jaki jest stosunek waszych rodziców do chemii i do laba w domu
U mnie rodzice i rodzina są negatywnie nastawieni do chemii. Kiedy robiłem na podwórku doświadczenie w skali mikro (gliceryna + KMnO4) to mówili że dom wysadzę w powietrze
31 lip 2008, o 15:31
plchemik
Dołączył(a): 12 lip 2008, o 16:42 Posty: 32 Lokalizacja: Kielce
Po prostu: jestem dorosły i wszystko, co robię, to robię na własną odpowiedzialność... Także, jeśli coś pójdzie nie tak (a lepiej, aby tak nie było...), to muszę liczyć się z wszelkimi konsekwencjami. Nie mama, nie tata i nikt inny za to nie odpowie, tylko ja. Staram się jak tylko mogę, żeby mieć głowę na karku i myśleć nad tym, co planuję zdziałać. Lecz nie wykluczam nigdy, że jakiś eksperyment nie pójdzie po mojej myśli i (...).
Rozmawiałem z wieloma osobami, które mają własne lab. i stosunek rodziców i rodziny do tego jest identyczny, jak u Ciebie.
Dla mnie osobiście jest to jakiś głupi stereotyp, że posiadając własne lab., to trzeba zaraz bomby produkować. Rozumiem ich obawy, wiadomo... boją się, aby i mnie i im krzywda się nie stała, no ale bez przesady. W końcu się tym interesuję i wiedzę na ten temat posiadam.
Proponuję Ci porozmawiać z rodzicami na ten temat i uświadomić im, dlaczego Cię to inspiruje, co Ty w tym takiego widzisz, etc. Być może od razu nie zmienią zdania, ale przypuszczam, że później przekonają się do Twoich słów.
Pozdrawiam.
_________________ "Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta..."
31 lip 2008, o 17:03
Bartek0912
Dołączył(a): 28 gru 2007, o 17:56 Posty: 18
Oni wiedzą, że mam już jak na swój wiek dużą wiedzę chemiczną, ale są i tak negatywnie nastawieni do laba (na szczęście tylko tak mówią a w labie mogę robić co chcę).
Założyłem ten temat po to, aby dowiedzieć się jak to jest w innych domach nastolatków.
31 lip 2008, o 18:09
lepper
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 16:35 Posty: 46 Lokalizacja: SLO
U mnie to samo ale im powiedzialem ze jesli im nie pasuje to zawsze zamiast siedziec w labie to moge sie po miescie szwedac to zrozumieli ze chyba lepiej miec laba a wiec mam laba i spokuj (lab jest w starej pancernej piwnicy którą kończę remontować [w remont poszło prawie 5 tys].
POZDRO
_________________ Piękna kobieta to niebo dla oka piekło dla duszy a czyściec dla kieszeni.
31 lip 2008, o 18:37
Front
***
Dołączył(a): 4 cze 2006, o 20:19 Posty: 1039 Lokalizacja: Warszawa
Pamietaj lab to zagrożenie dla osób postronnych Mniejsze większe jednak zawsze jakies jest I mądrzy rodzice ze zabraniają
31 lip 2008, o 18:49
Łomonosow
Dołączył(a): 17 lut 2008, o 20:55 Posty: 188 Lokalizacja: Bydgoszcz
plchemik napisał(a):
Po prostu: jestem dorosły i wszystko, co robię, to robię na własną odpowiedzialność... Także, jeśli coś pójdzie nie tak (a lepiej, aby tak nie było...), to muszę liczyć się z wszelkimi konsekwencjami. Nie mama, nie tata i nikt inny za to nie odpowie, tylko ja. Staram się jak tylko mogę, żeby mieć głowę na karku i myśleć nad tym, co planuję zdziałać. Lecz nie wykluczam nigdy, że jakiś eksperyment nie pójdzie po mojej myśli i (...). Rozmawiałem z wieloma osobami, które mają własne lab. i stosunek rodziców i rodziny do tego jest identyczny, jak u Ciebie. Dla mnie osobiście jest to jakiś głupi stereotyp, że posiadając własne lab., to trzeba zaraz bomby produkować. Rozumiem ich obawy, wiadomo... boją się, aby i mnie i im krzywda się nie stała, no ale bez przesady. W końcu się tym interesuję i wiedzę na ten temat posiadam.
Proponuję Ci porozmawiać z rodzicami na ten temat i uświadomić im, dlaczego Cię to inspiruje, co Ty w tym takiego widzisz, etc. Być może od razu nie zmienią zdania, ale przypuszczam, że później przekonają się do Twoich słów. Pozdrawiam.
Widzisz, jesteś dorosły, ale nie mieszkasz w swoim mieszkaniu, eksperymentów nie wykonujesz na swojej posesji, tylko w mieszkaniu rodziców czy we wspólnej piwnicy. Dzielisz budynek z innymi ludźmi którzy nie chcieliby w szybie wentylacyjnym amoniaku, siarkowodoru. Którzy nie chcą ognia, szkodliwych substancji w piwnicach lub eksperymentów pietro niżej.
Oczywiście że posiadanie laboratorium nie oznacza odrazu że konstruujesz bomby czy cokolwiek, ale może stać się tam coś, co może zaszkodzić innym (wydzielenie gazu, pożar, wyciek jakiejś substancji).
Ja osobiście nie jestem zwolennikiem laboratoriów zakładanych w domach, bo nie kazdy wie co robi, nie kazdy jest świadomy tego co robi, czym to grozi. Nie jestem zwolennikiem dlatego że uogólniam. Ale takie uogólnienie jest moim zdaniem bezpieczniejsze.
Takie jest moje zdanie.
31 lip 2008, o 19:27
Zweglacz
Dołączył(a): 17 lip 2008, o 00:29 Posty: 44
U mnie to samo cały czas że dom wysadzę, ze ile to już pieniędzy na to poszło ale nic z tym nie zrobię to po prostu siedzę cicho i słucham tego a potem i tak idę i robie swoje
31 lip 2008, o 19:28
Arion
***
Dołączył(a): 12 gru 2005, o 22:33 Posty: 608 Lokalizacja: Poznań
Mi też rodzice mówili, żebym im domu nie wysadził, żebym siebie czy ich nie otruł czy kwasem nie oblał: to normalne, że sie o Ciebie boją. Źle byłoby gdyby mieli to wszystko gdzieś. Wcale sie moim nie dziwię, tym bardziej, że parę razy zdarzyło sie poparzyć rękę, czy przybiec do domu z zakrytymi oczyma i przywitać ich słowami "dajcie mi wody, tylko szybko!". Ale po 12 latach już sie przyzwyczaili. Wiedzą, że ja już wiem jak się z czym obchodzić, teraz wypadki praktycznie mi się nie zdarzają, i cieszą się, że kończę studia o kierunku, który mnie po prostu "kręci". Teraz robie to co lubię i lubię to, co robię, więc chyba jest dobrze. A czasem jak coś dłubię i zajrzą do mnie, żeby na obiad zawołać czy coś, to trzymają sie blisko drzwi tak profilaktycznie. Ale jak pokazałem im luminol "home made" to im się bardzo podobało i byli ze mnie na prawdę dumni. Twoi też będą dumni z twoich osiągnięć, zobaczysz.
_________________ Chemik nie upija się, tylko zwiększa labilność konformacyjną.
A poza tym wszystko jest dla ludzi... z głową!
1 sie 2008, o 12:24
kriszna
Dołączył(a): 12 lip 2008, o 22:42 Posty: 47 Lokalizacja: Wola Zabierzowska
U mnie też sceptycznie do tego podchodzą, ale po doświadczeniach z fizyki, głównie prąd, które w tym roku robiłem więdzą, że uważam. Zrobiłem mały kolorofon i byli dość zaskoczeni. Teraz mam już labolatorium gotowe. Mieszkam na wsi, mam je w pomieszczeniu gospodarczym, wiec nic się nie dzieje. Teraz tylko czekam na wyjazd do chemicznego i zaczynamy Jeśli można to trzeba im jakoś pokazać, że wiesz co robisz, i dobrze byłoby żeby miało to jakiś ciekawy efekt. Raczej im nie zaimponujesz gdy zobojędnisz zasadę z fenoloftaleiną kwasem. Warto także dać im do zrozumienia, że Cię to naprawdę interesuje.Wiadomo, zawsze będą się martwić i trzeba to sobię wziąć do serca. A co labolatoriów w domu to jestem za, a nawet przeciw. Jeśli jest osoba która naprawdę coś o tym wie i MYŚLI przy eksperymentach to przoszę bardzo, ale jeśli jest to jakiś gostek, który tylko próbuje zrobić bombę i przy tym wodóle nie przestrzega zasad bezpieczeństwa to nawet do szkolnego nie wpuszczać.
Dołączył(a): 21 sie 2006, o 18:59 Posty: 60 Lokalizacja: Łódzkie
Tekst podczas robienia pcz "bawisz się jak dziecko"
_________________ Jack21
1 sie 2008, o 16:05
Alchemik
**
Dołączył(a): 4 gru 2006, o 08:37 Posty: 611 Lokalizacja: Średniowiecze
Mnie zachęcają do dalszego rozwoju o bezpieczeństwo się nie martwią
Pozdrawiam Alchemik
_________________ ALCHEMICZNA KRUCJATA
Sapentiam, prudentiam et scientiam.
Z rtęcią reaguje dusza...
Eksperyment prowadzi do poznania. Teoria do wiedzy. Synteza tej pary - mądrością staje się w głowach najwytrwalszych.
1 sie 2008, o 17:47
azorp12
Dołączył(a): 25 lut 2008, o 12:54 Posty: 66 Lokalizacja: Niepołomice
Ja właśnie będę zakładał laba u siebie, bo dotychczas w szkolnym labie pomagałem i doświadczenia robiłem na forum klasy, rodzice nie są za dobrzy z chemii ale rozumieją moją potrzebę nauki i pozwalają mi założyć w piwnicy która jest obecnie remontowana. Nie mieszkam w bloku (na szczęście!!!).
_________________ Ja nie daję gotowców, ja pomagam, a pomagając uczę....
1 sie 2008, o 21:13
Sulik
@MODERATOR
Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37 Posty: 2574 Lokalizacja: Krakow
Ja po 8 h pracy juz nie mam ochoty na chemie i zabawe w labolatoria przy domowe, teraz moim celem jest otwarcie wlasnego laba juz profi (ale na to trzeba mi jeszcze duzo czasu)
W domu swojego czasu ekeperymentowalem wlasnie z pradem i jakimis palnymi zabawami, ale poki co z tego wyroslem i zdaje sobie sprawe ze nie mam na to warunkow chociaz mieszkam w domu jednorodzinnym - a poztym starczy mi to co i tak codziennie robie w pracy - w domu juz staram sie zajmowac czyms innym
_________________ "Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."
1 sie 2008, o 21:42
Dontrek
Dołączył(a): 8 maja 2008, o 20:25 Posty: 17 Lokalizacja: Białystok
U mnie tak jak u większości - za dużo nie mówią ale pozytywnie nastrojeni nie są... Aczkolwiek jeśli zwrócę się z prośba o pomoc w "czymśtam" to mogę liczyć na pomoc
15 sie 2008, o 21:19
Latoszek
Dołączył(a): 1 kwi 2008, o 17:11 Posty: 74
u mnie rodzice nic na to nie mówia chcoiaż miałem kilka wpadek z tym zainteresowaniem:D ale dochodza do wniosku że jeżeli lubie to robić to dobrze bo przynajmniej mam ciekawe zainteresowanie:D
16 sie 2008, o 21:54
chemik11
Dołączył(a): 22 lip 2008, o 18:22 Posty: 37
Moi rodzice trochę (trochę tylko) marudzą, ale jak spytałem tatę co można ciekawego zrobić ze saletrą, to mi powiedział. Sam w młodości robił, więc mi nie zabrania. Co do innych rzeczy - domu mam nie spalić i nie wysadzić, ma nie śmierdzieć amoniakiem ani innymi.
_________________ Don't try this at home.
17 sie 2008, o 12:08
chemik10
Nauczyciel
Dołączył(a): 30 gru 2007, o 21:59 Posty: 963 Lokalizacja: Katowice
Mój tata (chemik z wykształcenia) bawił się w moim wieku w bardzo niebezpieczne rzeczy (rozbieranie niewybuchów), o syntezie nitrogliceryny mówił tak, jakby to był chleb powszedni. Kiedy rodzice poruszyli temat mojego bezpieczeństwa w otoczeniu odczynników, mama spytała "czy to bezpieczne?", tata odparł "tak, jeśli ma szczelne słoiki", od tamtego czasu nie poruszają tej kwestji, stosuję się do zasad BHP, mam szeroką wieszę chemiczną i wiem co robię, a oni to widzą.
_________________ <wyk> Państwo się nie martwią że brakuje miejsc, tylko wykład wszyscy mają w jednej sali, konkurs będziecie pisać w warunkach normalnych.
<g>Wolałbym w standardowych, kurtkę zostawiłem w szatni.
17 sie 2008, o 23:20
Aldehyd
Dołączył(a): 9 sie 2008, o 11:41 Posty: 1
Nie mogę powiedzieć by moja mama była pozytywnie do chemi nastawiona... (ciągle marudzi, że to niebezpieczne, po co mi to, itd.) Na szczęście z pomocą taty udało się ją nakłonić by się zgodziła na lab no, a taraz jest ok, bo się nie interesują co tam robię
18 sie 2008, o 16:39
atomek
SianoPIS!
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 15:42 Posty: 55
A moja mama mi zabrania ale ja wegiel trzymam na szafie za globusem a saletre, proch, fotoblysk, lont i siarke pod akwarium wcale nie jest tam mokro a jak potrzebuje cukier to ide do kuchni i se biore. Ale nie robie prochu przy mamie . Dzis tak na brudzilem ze musze posprzatac zeby sie nie kapnela jescze mam jeden problem ... dzis spuscilem niedorobke prochu (bo mi sie sypnelo za duzo saletry ) i sostaly kawaleczki wegla i klopie. No mam jescze polyskujace palce od fotoblysku bo sie przylepil do scianek torebki foliowej . To tyle moich zmartwie.
19 sie 2008, o 17:32
uszaty43
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 19:33 Posty: 163 Lokalizacja: Lublin
sory za pytanie ,ale ile masz lat??
19 sie 2008, o 20:09
Front
***
Dołączył(a): 4 cze 2006, o 20:19 Posty: 1039 Lokalizacja: Warszawa
nie wiecej niż 14 biedni współlokatorzy za nic nie chciałbym spac w domu wiedząc iż mam arsenał w szafce
19 sie 2008, o 21:12
daniel_11
Dołączył(a): 17 cze 2008, o 10:51 Posty: 46
H3 w szafce, fotobłysk w szufladzie, pcz pod akwarium, anfo w kiblu ...
19 sie 2008, o 21:37
piop
Dołączył(a): 29 paź 2007, o 23:05 Posty: 61 Lokalizacja: ZACHPOM
Fotobłysk na pewno na KMnO4 i S A ja odzynniki trzymam pod łożkiem... To znaczy NaNo3 i KnO3, i jeszcze korpusy. Reszta w wiacie. A rodzice... pozwalają, oglądają, cieszą się, ale ja płacę
_________________ piop staje się Alchemikiem, dołącza do tego cechu. Dojrzewa.
20 sie 2008, o 08:47
DJ Maciekk
Dołączył(a): 19 mar 2008, o 17:44 Posty: 68 Lokalizacja: Gdańsk
No... Ja tez mam maly z nimi problem. W sumie wszystko trzymam w mojej szafce, bo nie mam gdzie... Jedyne, co jest niefajne, to kilka duzych, litrowych kolb musi stac u mnie na polce, bo sie nie mieszcza. Co do moich... oni tez sa troche przeciwni temu, ale zmieniaja nastawienie na lepsze dzieki temu, ze juz dlugo sie nic nie stalo i przestaja sie (na szczescie) o mnie bac.
Wiec problem po czasie sam sie rozwiazuje ;]
20 sie 2008, o 12:59
Oxygenium
******
Dołączył(a): 29 maja 2005, o 11:09 Posty: 623 Lokalizacja: Poznań
no to wy przynajmniej trzymacie w chacie jakieś konkrety, wiec sie rodziciele moga czepiac. Ja swego czasu przez kilkanascie dni na werandzie miałam karton, a tam jakis weglan sodu, w. potasu, chlorek wapnia, siarczan sodu czy magnezu, zatem nic, co smierdzi, truje, dymi, itp. Wszystko w szczelnych słoikach, oryginalnych, ktos mial to na zbyciu, wzięłam, a nie miałam czasu czy możliwosci, by to wynieśc na uczelnie. Ile ja sie od teściowej nasłuchałam, to ło matko i córko!!!!!!!! w kółko gadała o oparach, truciznach, jakie to silne stężenie tego jest w powietrzu, jakie to jest szkodliwe, ze ciągle czuje zapachy dziwne, oczy ją szczypią, w gardle tez coś czuje, itp., a teściowa ma z chemią tylko tyle wspólnego, ze jest moją tesciową . Tak sie rozpędziła w tym gadaniu, ze nawet nie zauwazyła, ze kartonu nie ma, a nawijała dalej.
_________________ Kto chce, ten szuka okazji. Kto nie chce, ten szuka wymówki.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników