http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... zycie.html

Z jednej strony szkoda gościa, ale fakt, alarm mógł być prawdziwy...

...no ale żeby od razu zwalniać? No przecież mogli go zawiesić dyscyplinarnie, jakaś nagana etc.

I tak, i nie.

1) bezpieczeńśtwo jest najważniejsze
2) nawet jakby spotkali się w te "wolne dni", korona nikomu z głowy nie spadnie. U nas nieraz soboty + niedziele zasuwamy na uczelnię i kliniki, by wyrobić się.
3) służby bezpieczeństwa i ratunkowe mają obowiązek chronić zagrożonych. W tym momencie narażali nie tylko siebie, ale także i innych.

U mnie na uczelni tez podpisuje się takie pisemko o zaznajomieniu się z zasadami BHP, regulaminem na szkoleniach z postępowania w trakcie zagrożenia oraz mamy zajęcia z pierwszej pomocy.

Alchemik

Ehm, jak to było w jednym komentarzy: "wiadomo skąd biorą się alarmy bombowe przed sesją".

A tak na serio... Moim zdaniem trochę przesadzone, choć rozumiem tych, którzy powyższego profesora zwolnili. Po to są przepisy, żeby ich przestrzegać, gdyby okazało się, że alarm jest prawdziwy? W sumie rozumiem profesora, pomyślał, że to ćwiczenia, no ale to tego nie powinno podchodzić się z taką ignorancją. Gdyby to nie był głupi żart mogłoby to się skończyć nieciekawie.
Męczennicy 10 kwietnia przepisy olali i każdy wie jak się skończyło...

Pozdrawiam
Rajek

Jasne, że zwolnić. Nie rozumiem o czym tu można dyskutować? O zasadności kary - jak najsurowsza. Wszelka niesubordynacja powinna być właśnie tak karana. Poza tym kto studiował wie, kto nie też, że prawda leży gdzieś po środku. Tak czy siak zwolnienie z pracy owego doktora to kara dla niego - sam się podpisał i zobowiązał przestrzegać takie i takie przepisy, jak i dla innych - za wszelkie odstępstwa zapłacicie największą cenę (niemal) - ma to zniechęcić innych od wszelkich odstępstw od regulaminów. Tu chodzi o ludzkie życie. Nikt nie wiedział jaka jest prawda, czy bomba jest czy nie ma czy to może tylko ćwiczenia. Nikt nie miał prawa tego kwestionować i nawet się nad tym zastanawiać. Procedura jest prosta. Zostawiasz wszystko co masz i wychodzisz. Kumpel jest w kibelku i nie weźmie swojej torby - ma tak zostać, Ty jej nie zabierasz. Może w niej jest bomba? Wiesz? Kto wie? Zostawiasz i grzecznie wychodzisz. Kto nie znał takich przypadków może się rozwodzić, kto poznał powie, że to jedyna dobra opcja ewakuacji. I za narażenie życia ludzi zwolnienie z pracy to moim zdaniem delikatny wyrok. Bardzo delikatny.