Wyprany klucz z pilotem od samochodu
Witam. Podobne zapytanie zamieściłam wcześniej na forum dla elektroników, tutaj chciałabym się jeszcze upewnić. Chemikiem nie jestem i czasem tego żałuję
Jak w tytule: przypadkowo wyprałam kluczyk z pilotem do samochodu. Zafundowałam mu pranie w kieszeni spodni, trwające 3 godziny, w temperaturze 30 stopni. Zorientowałam się może godzinę po zakończeniu cyklu, wyjęłam go, samochodu nie dało się otworzyć, ale paliła się czerwona dioda, później w serwisie dowiedzieliśmy się, że pilot cały czas wysyłał sygnał do samochodu. Nie udało nam się tego kluczyka otworzyć, żeby wysuszyć i sprawdzić, co z baterią, nigdy tej baterii nie wymieniliśmy w żadnym z kluczy do tego auta, a więc na pewno bateria jest starsza niż z 2015 roku, a baterie guzikowe sprzed tego roku mogły zawierać do 2% wagowo rtęci. No i tu zaczyna się problem, bo bezrtęciową baterią w pralce bym się tak bardzo nie przejęła, ale rtęcią już tak. Na drugi dzień, dobę po praniu, pilot trafił do elektronika. Pilot jest tak zbudowany, że płytka i bateria CR2032 znajdują się w jednej prawie pustej komorze: po jednej stronie na paru bolcach umieszczona jest płytka, po drugiej bateria, między nimi jest sporo pustej przestrzeni więc woda miała tam całkiem sporo miejsca. Okazało się, że płytka jest zalana (choć nie tak, żeby po otwarciu kluczyka chlusnęła z niego woda), do wymiany, bateria wyglądała na nieuszkodzoną, wyglądało, że nie wylała, choć nie wiem na ile woda w praniu mogła ewentualny osad z wylania baterii wymyć.... Elektronik mówił, że teoretycznie mógłby tę baterię umieścić z powrotem, bo działa, choć była już słabsza, jednak skoro wymienia płytkę, a bateria jest po zalaniu, dał nową baterię. Czego się boję? Że ta bateria w praniu jednak mogła wylać i zanieczyścić rtęcią odzież i, przede wszystkim, pralkę. Czytałam, że po wypraniu termometru rtęciowego rtęć przyczepia się do metalowych części pralki i tam już zostaje, zanieczyszczając wszystko, co później w niej będzie prane. A mamy małe dzieci i wolałabym im oszczędzić wdychania rtęci z noszonych ubrań. Gdzieś już czytałam o zastosowaniu sypkiej siarki, takiej ogrodowej, podsunięto mi też taki pomysł, żeby wsypać do pustej pralki łyżeczkę takiej siarki i zrobić puste pranie. Pewnie nie zaszkodzi. Ale czy jest możliwe, żeby taka bateria, która częściowo mogła wylać, działałaby dalej? Bo może to tylko ja snuję najgorsze scenariusze, że tego wylania na wypranej baterii nie widać, a rtęć dostała się do pralki i ubrań... Dodam, że klucz cały czas prał się w kieszeni spodni, gdy go wyjmowałam, nadal tam był. Na kieszeni nie ma żadnych dziur, choć woda z pralki mogłaby pewnie tak rozcieńczyć to, co wypłynęło z baterii, że żadna dziura nie powstałaby. Na razie tych ubrań nie ruszam, pralki też nie, bo nie bardzo wiem, co mam z tym zrobić. Bardzo przepraszam, jeśli zaśmiecam forum, ale dość mocno mnie to stresuje.