Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
Sentyment 
Autor Wiadomość
**
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2007, o 19:13
Posty: 454
Lokalizacja: [*]
Post Sentyment
Hej ho ktokolwiek to czyta i mnie pamięta! :)

Proszę odezwijcie się, choć podejrzewam, że wielu rozeszło się w swoje strony w korytarzach życia......
Front? Nostra? CU? Raymundo? Kadm? Sulik? Eko? Blizzard? B&G? Rajek? Kwadrat? Beaker? Pit? .....inni?

Idę powoli do przodu dzień po dniu.
Trochę to dziwne, bo jednocześnie tylko i aż prawie 6,5 roku temu się tu zarejestrowałem. Liczbowo jest to czas mały, jednak gdy sięgam w przeszłość wspomnieniami, zmieniło się tak wiele, że można odnieść wrażenie jakby minęły wieki.

Wtedy w 2010 z powodu sytuacji emocjonalno-społecznej celowo nieobecnościami nie zdałem tej 3 klasy technikum chemicznego na kierunku/w zawodzie technik analityk. Chciałem spróbować z inną, młodszą o rok klasą dokończyć tę szkołę. Była to dobra decyzja, gdyż rozpogodził się mój stan psychiczny. Przez 2 lata do końca szkoły odnalazłem swoje dawne siły do nauki i pasję do chemii. W tym czasie zacząłem też poważniej się uczyć w innych dziedzinach, by lepiej rozumieć cały świat. W ostatniej klasie na jesień 2011 chciałem spróbować swoich sił w Olimpiadzie Chemicznej, jednak nie udało mnie się wystartować ze względu na niedopełnienie spraw papierowych przez szkołę.....bo "nikt od Nas od dawna nie startował i nie wiemy jak się za to zabrać" (mówiłem o tym dostatecznie wcześnie, a dopiero zaczęli działać jak przycisnąłem Ich w październiku, bo termin niebezpiecznie się zbliżał......i w końcu przeleciał).

Było na swój sposób ciężko. Tym bardziej, że do ćwiczeń laboratoryjnych Nam dawali do pisania dość długie projekty. Co chwilę był jakiś do napisania, a cały czas jeszcze napływały inne zadania i nauka. W 2012 skończyłem to technikum z czerwonym paskiem. Zdałem całkiem ładnie maturę z rozszerzonym angielskim, matematyką, chemią i biologią. Bardzo ładnie zdałem egzamin zawodowy. Wyrobiłem sobie prawo jazdy kat. B.

Między obecnym czasem, a kwietniem 2010 byłem tu tylko na chwilę w marcu 2012 poprosić o nakierowanie na publikacje nt. polimerów specjalnych, gdyż potrzebowałem do prac na dodatkową ocenę.

Rok temu przyszedł czas, żeby w końcu zdecydować, gdzie pójść w życiu tak ostatecznie.
Zdecydowałem w końcu, że docelowo chcę być chirurgiem/neurochirurgiem. Starałem się dostać na Wydział Lekarski Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Jednak brakło mi punktów. Awaryjnie złożyłem podania na analitykę medyczną na Wydziale Farmaceutycznym z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i na Wydział Inżynierii Biomedycznej Politechniki Śląskiej. Na oba się dostałem, podjąłem analitykę medyczną.

Może to dziecinnie zabrzmi, ale ja jestem osobą, która potrzebuje bliskości i więzi we współpracy jakiejkolwiek z innymi. Wyrachowana, wysterylizowana komunikacja mnie głęboko zasmuca. Ta nowa klasa, z którą ostatnie 2 lata technikum chodziłem, to był taki miły prezent od losu. Ja się naprawdę lepiej zaczynałem czuć. Analogiczną, podobną klasę miałem w 4 podstawówki. Wszystkie inne to był większy lub mniejszy koszmar, a gimnazjum na szczycie patologii. W domu też nigdy pod kątem duchowym i psycho-emocjonalnym zbyt dobrze nie było.

Po rozmowie z różnymi osobami, częściowo z tego forum, naiwnie się nastawiłem na to, że na studiach będą w porządku Ludzie. W rzeczywistości wyszło jednak, że nie za bardzo. Wielu by powiedziało, że wszystko było w porządku. Ja natomiast, mam zbyt dobre wyczucie i zauważyłem różne nieładne podejścia jeden wobec drugiego, jedynie dobrze pudrowane, tak by nie wyglądały źle.
Nie znalazłem Przyjaciół.....znowu zostałem sam..... resztę dobiła mnie ogólna atmosfera do nauki. Długie podróże autobusami do Sosnowca mnie nużyły i męczyły. Wykładowcy i osoby prowadzące zajęcia wzbudzały we mnie więcej wstrętu do nauki niż zamiłowania.
Pogorszyła się znowu też atmosfera w domu. W końcu wróciła mi depresja bardziej poplątana niż kiedykolwiek. Przestałem chodzić na zajęcia i w końcu się wypisałem z tych studiów. Chciałem i tak próbować nadal na lekarskie, a zanim bym na nie poszedł, bym musiał jakoś wrócić do zdrowia.

Zaszyłem się w swoim pokoju. Praktycznie jestem tylko w nim już prawie 9 miesięcy... Większość czasu mam zasunięte zasłony, by w mrokach chować się ze swoim smutkiem przed tym światem........
W sumie dobrze, że w tym roku też nie udało mnie się dostać na studia lekarskie........ Wprawdzie udało się całkiem sporo dojść do siebie, to jednak nie jest jeszcze dobrze.
Może w następnym roku uda mi się podbić punkty na maturze, wtedy bym się dostał. Do tego momentu bym spróbował za jakiś czas znaleźć sobie staż/pracę w jakimś przyszpitalnym laboratorium analitycznym, by być blisko spraw medycznych, które jedyne dają mi poczucie robienia czegoś, co ma jakieś znaczenie dla kogoś.



Zobaczę, może coś jeszcze napiszę tutaj na VMC.
Jednak głównie chciałem napisać ten post. Wylać to z siebie....

Chciałem podziękować Malutkiemu, że kiedyś wraz z Tchemikiem i innymi rozkręcili to forum, Wszystkim, którzy tutaj przez lata byli, bo......
.....przynajmniej jak dla mnie całkiem możliwe, że gdyby nie pozytywny wpływ Ludzi z tego forum tutaj i na dawnym kanale IRC, to skończyłbym ze sobą.
Publicznie w moich wpisach sprzed 6 lat można odnaleźć głównie szczeniackie wygłupy. Jednak dzięki robieniu tego z różnymi osobami udało mnie się osiągnąć choć chwilę szczerej, prostej radości, która - czuję - ratowała mnie.

Pozdrawiam.
prezes- the inventor


30 sie 2013, o 06:34
Zobacz profil
@MODERATOR
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 lut 2007, o 17:00
Posty: 1505
Lokalizacja: SRC
Post Re: Sentyment
Cytuj:
Raymundo?

Hej, ho. Melduję się. Głowa do góry Preziu.

_________________
Obrazek


30 sie 2013, o 12:55
Zobacz profil
@MODERATOR
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 gru 2010, o 00:26
Posty: 613
Lokalizacja: z VMC
Post Re: Sentyment
Oczywiście witamy Prezesa, ponoć Sosnowiec to nie miasto tylko stan umysłu :-)
pozdrowienia....
eko


31 sie 2013, o 23:48
Zobacz profil
***
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 00:04
Posty: 488
Lokalizacja: xXx
Post Re: Sentyment
Witam :)
Dzisiaj, właściwie też z sentymentu, wpadło mi do głowy, żeby sprawdzić co słychać na forum, na którym jakby nie patrzeć trochę czasu się spędziło. Przeglądając sobie różne komnaty natrafiłem na Twoją wiadomość. Fajnie jest przeczytać, że ktoś miło wspomina Cię po tak długim okresie czasu:) Mam nadzieję, że dostaniesz się na studia i spotkasz tam fajnych ludzi. Pozdrowienia dla wszystkich którzy to przeczytają, starej ekipy którą też ciepło wspominam i Ciebie, bo sprawiłeś mi miłą niespodziankę.
pozdrawiam :)


10 wrz 2013, o 00:39
Zobacz profil
@MODERATOR
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 gru 2010, o 00:26
Posty: 613
Lokalizacja: z VMC
Post Re: Sentyment
Prezes zaczynasz pitolić jak mała dziewczynka co nie podobne do ciebie...., trochę się dziwię bo zagubiłeś własny standard wypowiedzi, teraz się zastanawiasz co masz napisać wcześniej była lawa wypowiedz i tego się trzymaj bez sianka bo nikt tego nie toleruje , nikt nie będzie Ciebie po piętach całował że wróciłeś jeśli jesteś z nami nadal to oki , większość doskonale Ciebie pamięta to czemu teraz taki cichy, weź trochę czytaj i pisz na tematy w starym stylu, witamy Ciebie ponownie jednak nie jako zasmarkanego wydmuchaj sobie noska i do dzieła nikt nie jest zainteresowany pretensjami do życia , liczy się teraz i tutaj
Pozdrawiam
eko


12 wrz 2013, o 00:36
Zobacz profil
@MODERATOR
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 cze 2006, o 21:37
Posty: 2580
Lokalizacja: Krakow
Post Re: Sentyment
siema, głowa do góry.

I podobnie jak eko osiem polecam jednak trochę mniej się o wszystko martwić, bo to do niczego nie prowadzi niestety.

_________________
"Jak zobaczysz błysk nuklearny kucnij i zasłoń się."


18 wrz 2013, o 19:56
Zobacz profil
@MODERATOR
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 paź 2003, o 15:38
Posty: 514
Post Re: Sentyment
prezes- the inventor napisał(a):
.....inni?




jestem!
ps. nie jestem fachowcem, ale pachnie mi to deprechą. może warto (bez urazy) do psychiatry się kopnąć? nowoczesna chemia bywa skuteczna.

_________________
nihil novi sub sole

"zadajmy sobie pytanie czy musiało do tego dojść?
skoro doszło to znaczy, że musiało!"


10 paź 2013, o 20:49
Zobacz profil
**
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2007, o 19:13
Posty: 454
Lokalizacja: [*]
Post Re: Sentyment
Witam po roku niemalże.

Rok temu przeczytałem Wasze wpisy i zacząłem coś odpisywać......jednak jakoś tak potoczyło się, że nie dokończyłem tego i nie odpisałem... Intuicyjnie na podstawie na ile Was znam zorientowałem się, że ta odpowiedź nie miała sensu bytu. Jedynie pociągnęłaby ciąg wydarzeń prowadzący do jednych z rzeczy, które mnie gnębią w tym życiu. Jestem bardziej osobiście za filozofią "Winny jesteś Ty - zmień siebie, zmienisz świat", jednak nie zmienia to faktu, że odpowiedzialność za stan każdej osoby jest po stronie wszystkich stron mających jakikolwiek wpływ na zdarzenie naraz. Owa filozofia jest jak tabletka na depresję, to jedynie gra na postrzeganiu, a nie realna pomoc.
Jednak jako, że jest to delikatny temat, a zazwyczaj dyskusja na te rzeczy przeradza się we wściekłą wymianę zdań i ostatecznie jak wojna wyczerpuje całą gamę stron, i do niczego właściwie nie prowadzi, zamilkłem.

eko osiem napisał(a):
Prezes zaczynasz pitolić jak mała dziewczynka co nie podobne do ciebie...., trochę się dziwię bo zagubiłeś własny standard wypowiedzi, teraz się zastanawiasz co masz napisać wcześniej była lawa wypowiedz i tego się trzymaj bez sianka bo nikt tego nie toleruje , nikt nie będzie Ciebie po piętach całował że wróciłeś jeśli jesteś z nami nadal to oki , większość doskonale Ciebie pamięta to czemu teraz taki cichy, weź trochę czytaj i pisz na tematy w starym stylu, witamy Ciebie ponownie jednak nie jako zasmarkanego wydmuchaj sobie noska i do dzieła nikt nie jest zainteresowany pretensjami do życia , liczy się teraz i tutaj
Pozdrawiam
eko


Niestety tu jest tylko tekst i ew. emotikony, więc nie wiem, ale zakładam, że to pisałeś takim trochę żartem, nie poważnie.

Możliwe, że jak mała dziewczynka. Generalnie forsuje taką postawę, że jak ktoś jest dorosły, to musi być jak osoby wrażliwe nazywają takich - "robotem".
Ta postawa jest wspaniała z perspektywy drapieżnych kapitalistów, którzy tylko dążą do maksymalizacji zysków bez względu na koszty (ludzkie, środowiskowe, przyrodnicze, psychologiczne, duchowe, typowo zdrowotne[fizyczne] itd.). Dlatego im więcej będzie "robotami" tym lepiej dla nich oczywiście, nie dla "robota", choć może mu wydawać się, że tak świetne ma życie. Koniec końców zawsze można sobie to wtłuc do głowy. To tylko kwestia postrzegania. Magia psychologii.

Tutaj będzie trochę "odlot", bo duchowe rzeczy. Jak ktoś jest tzw. "racjonalistą", to powie, że urojenia....Naukowa strona internetowa, więc daruję... Dobrze więc, po prostu wystarczy - cenne klejnoty: wrażliwość i współczucie zawsze w swoim sercu miałem, choć jako dziecko skryte. Rzadkie to rzeczy w tym świecie ludzi. Jakby tego było mało, w perfidny sposób tępione przez masy ludzi zwykłych i specjalistów. Swego czasu dałem sobie nawet je przytępić. Jednak w wyniku nienormalnych wydarzeń odkryłem je, świadomie zauważyłem i zacząłem chronić, jak przystało na istotę, którą jestem duchowo. Jednak to nie ważne. Ostatecznie tutaj w tym świecie jestem człowiekiem i prowadzę ludzkie życie. Można postrzegać mnie tylko do tego punktu, nie muszę nikomu nic więcej mówić, tym bardziej, że nie stwarzam jakiegoś zagrożenia dla innych.

Zatem gdzie te rzeczy podziały się? Jaką katastrofą jest ich niemalże brak w tym świecie? Jaką katastrofą potrafią być ludzie dla ludzi?
Na ile będę mógł, spróbuję je odratować.

Dostałem się w tym roku na studia lekarskie. W tych środowiskach szczególnie potrzebna jest empatia. Przynajmniej....tak zdawałoby się. W większości traktowanie taśmowe. Jakkolwiek wciąż taka medycyna może być skuteczna, ma poważne wady. W parze do "służby" zdrowia mamy na dodatek całą machinę ekonomiczną doczepioną, służącą strasznemu robieniu pieniędzy na ludziach, zamiast likwidowaniu patologii. Ekonomii pustej, wyssanej z palca, urojonej, ale jakże "realnej". (vide "To tylko kwestia postrzegania"). Ma być "realna", gdyż inaczej tzw. śmietanka nie utrzymałaby się.
Docelowo chcę znaleźć się przy najbardziej potrzebujących osobach. Tym bardziej, że zajmować się nimi "nie opłaca się". Jakkolwiek... mam nadzieję, że kiedyś jak zdobędę odpowiednie kwalifikacje i będę mógł legalnie się nimi zajmować, będę potrafił ulżyć im w życiu z poważną chorobą. Jeśli uda się, może nawet znaleźć sposób na wyleczenie. Jak zrobię jeszcze to tak, że kapitalistyczne diabelskie łapy na tym nie spoczną, tym lepiej. Są rzeczy, które niekoniecznie da się zaprząc w biznes, a będą kluczowe, jeśli uda mnie się je kiedyś profesjonalnie wybadać.
Myśl, która mnie motywuje: "Nie ma nic niemożliwego. Pytanie tylko jak coś zrobić". To co dziś jest normą, kiedyś było niewyobrażalne, wysadzało mózgi w powietrze. Tylko kto pamięta choćby dzięki komu było to możliwe. Niepozorne osoby zdawałoby się niejednokrotnie, raz nie jeden nie doceniane w swoich czasach, wywarły znaczny wpływ na teraźniejszość.

Być może nieco tzw. offtopic, ale uważam, że żadnego tematu nie da się tak idealnie utrzymać i zresztą - nie powinno się.

eko osiem napisał(a):
Prezes zaczynasz pitolić jak mała dziewczynka co nie podobne do ciebie...., trochę się dziwię bo zagubiłeś własny standard wypowiedzi, teraz się zastanawiasz co masz napisać wcześniej była lawa wypowiedz i tego się trzymaj bez sianka bo nikt tego nie toleruje , nikt nie będzie Ciebie po piętach całował że wróciłeś jeśli jesteś z nami nadal to oki , większość doskonale Ciebie pamięta to czemu teraz taki cichy, weź trochę czytaj i pisz na tematy w starym stylu, witamy Ciebie ponownie jednak nie jako zasmarkanego wydmuchaj sobie noska i do dzieła nikt nie jest zainteresowany pretensjami do życia , liczy się teraz i tutaj
Pozdrawiam
eko


Nie oczekiwałem żadnego całowania po piętach.
Co masz na myśli z moim "własnym standardem wypowiedzi"? Czy te, które pisałem wiele lat temu jako kończący gimnazjum głodny choć trochę uwagi chłopak?
Minęło niby tylko ok. 7,5 roku odkąd się tutaj zarejestrowałem, jednak......... Ja już jestem niemal zupełnie kimś innym. Kilka razy umarłem i narodziłem się jakby w ramach jednego życia tutaj....które nie jest aż tak długie, gdyż skończę dopiero 23 lata niedługo.

Jeśli idzie o tzw. "pretensje do życia" można i tak to nazwać. Jeśli tak moje słowa postrzegasz, w porządku. Jednak nie mów za innych. Nawet jeśli ktoś nie odpisał w tym temacie, moje słowa mogły kogoś interesować, a nawet wpłynąć w jakiś sposób. Choćby z własnego doświadczenia wiem ile osób nie wie jakie znaczenie miały dla mnie względnie niepozorne rzeczy, które dla mnie zrobili, a były istotne, przy czym nie wymagały jakiś specjalnych poświęceń dla mnie, kosztów, wydatków, wysiłków itp.

Tak naprawdę liczy się wszystko. W danym momencie, w danej czasoprzestrzeni to tylko kwestia jak w tym punkcie liczy się.

Sulik napisał(a):
siema, głowa do góry.

I podobnie jak eko osiem polecam jednak trochę mniej się o wszystko martwić, bo to do niczego nie prowadzi niestety.


Dziękuję.
Jednak nie zgodzę się. Istnieje wiele sytuacji, w których to może być prawdą, jednak jednocześnie istnieje wiele uwarunkowań, przy których jedynie m.in. zamartwienie się zaprowadzi do odpowiedniego postrzegania, które pozwoli osiągnąć z jego pułapu rzeczy, które są moimi celami i motywami.
To jest ciężkie psychologicznie. Jednocześnie jednak duchowo czuję pchnięcie. Nie mogę zawieść tej siły. Właściwie dzięki niej jestem w stanie iść dalej, nawet gdy przeszłości bywało, że to pójście dalej, pod kątem psychologicznym z obecnej perspektywy pozbawionej oszołomienia emocjonalnego postrzegam jako uporne czołganie się rękami po ziemi z pourywanymi nogami.
Znalazłem sposób jak odzyskać swoje duchowe "nogi". Nie było to co polecasz. Być może dla nie jednej osoby może to całkiem nieźle funkcjonować, jednak dla mnie to byłaby duchowa katastrofa i spustoszenie, które czuję, zepchnęło by mnie do samobójstwa w pewnym momencie całkiem możliwe. Pozornie przez jakiś czas na takim sztucznym doładowaniu bym może lepiej szedł, jednak w tle, w głębi zjeżdżałbym pod kreskę.

Staram się też należycie zrozumieć co miałeś na myśli poprzez "trochę". Jeśli to obiektywne "trochę", a czuję, że tak było, jestem z drugiej strony w stanie zrozumieć co miałeś na myśli. Jedynie tego inaczej nie powiedziałeś. Jako, że tematy wrażliwe, z początku dałem się nieco ponieść emocjom i to "trochę" straciło nieco psychologicznej widoczności.

nicnowego napisał(a):
jestem!
ps. nie jestem fachowcem, ale pachnie mi to deprechą. może warto (bez urazy) do psychiatry się kopnąć? nowoczesna chemia bywa skuteczna.


Hej!
Kiedyś będę starał się m.in. tę specjalizację zrobić.
Dziękuję, że odezwałeś się i za troskę.
Tak, wiem czym to pachnie. Nawet o tym sam napisałem w pierwszym wpisie w tym temacie. :)
Swego czasu miałem kontakt z psychologami i doświadczenia mam złe. U psychiatry nie byłem, ale nie uważam, że byłby w stanie mi jakoś pomóc (chyba, że jakiś wyjątkowy, ale nie wiem gdzie go szukać). Zacząłem sam sobie pomagać inspirowany innymi światami. Różne osoby polecały mi farmakologię. Jednak uważam, że nawet jeśli uda się uniknąć sporej ilości możliwych skutków niepożądanych, to nie jest leczenie, to ćpanie. Takie rzeczy mnie nie interesują. Dla nie jednych to działa, a wielu innych jeszcze sięga po coś mocniejszego, żeby sobie jakoś w swojej bezradności duchowej i psychologicznej poradzić w życiu. Prawdziwy psychiatra farmakologię włączy do leczenia, jeśli to naprawdę konieczne, i nie łudzi, że to szczerze zastąpi rzeczy, które prawdziwie leczą duchowe i psychologiczne rany.

Właściwie dobrymi psychiatrami dla mnie stały się inspirujące historie zmyślone i prawdziwe, wielka muzyka, wielkie słowa wielkich ludzi tego świata, zmarłych i żyjących, jak i wpływ innego świata (jeśli ktoś bardzo chce, może sobie powiedzieć urojonego dla własnej satysfakcji). Przez ten rok wiele rzeczy udało się mnie wyprostować.

"Nowoczesna chemia bywa skuteczna" - dobrze powiedziane!
Tutaj bardzo ważne jest słowo "bywa". W rzeczywistości nawet jeśli współczesne leki mają właściwości terapeutyczne, to jednak nie jest to takie proste. Mają wiele kruczków, ograniczeń, działań niepożądanych niejednokrotnie na domiar złego połączonych z brakiem efektów terapeutycznych. Nie raz jest też tak, że to co jednym pomaga...innych może nawet bezpośrednio lub pośrednio zabić.

Dziękuję wszystkim za odpowiedź i zainteresowanie, gdyż oznacza to, że tak naprawdę choćby gdzieś w głębi martwicie się.
Dziękuję także wszystkim, którzy nie mają gdzieś tego, co dzieje się w ich otoczeniu i na tym świecie.

Pozdrawiam serdecznie,
Prezes


10 wrz 2014, o 22:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 8 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
Multumiri adresate phpBB.com & phpBB.ro..
Design creat de Florea Cosmin Ionut.
© 2011

..