podziwiając kunszt przedpiścy ośmieliłbym się zasugerować iż niestety inni przedpiścy mają rację.
Dowód jest wprost widoczny na forum : "kwasach karboksylowych, które też już znam" - no cóż znajomość długości ogonków i wyłonienie lidera który ma najdłuższego ogonka jest imponującą znajomością kwasów karboksylowych. A co to ma do funkcji falowych ? Wydaje mi się iż z wypisanych tutaj postów i odsyłaczy (pomijając bielanka i np. chemie kwantowa sposobem nie matematycznym wyłożoną) wygląda że ta wzgardzona wiki jest najbardziej bliska ideom.
Wojtex elegancko skrobnął w temacie. Ale tak naprawdę nie da się bez pewnych elementarnych podstaw wyjaśnić pewnych rzeczy(nie chodzi tu żeby wykuć ale o to aby załapać w czym rzecz) . Można to opisać jak wyżej poprzez arytmetyczne manipulacje, czy tez mieszając kilka rzeczy naraz, ale moim skromnym zdaniem nie oddaje to natury problemu aczkolwiek pozwoli powiedzieć kumplom iż hybrydke się rozkminiło w 10 minut..
Można to usiłować intuicyjnie opisać ewentualnie jak to jest generalnie czynione traktować to instrumentalnie (ale wtedy następuje tzw "zrozumienie" przez powielanie).
Czy abstrakcyjna konstrukcje filozoficzno = matematyczną można opisać intuicyjnie ?
Wydaje mi się iż po pewnym czasie można powiedzieć iż nabiera to innego obrazu niż działania matematyczne.
Ośmieliłbym się stwierdzić iż tylko dobre zrozumienie (nie wyuczenie) podstaw pozwala delektować się dalszymi pojęciami i ich odzwierciedleniem w rzeczywistości, choć można mnemotechnicznie znęcać się nad biednymi orbitalami
A niektórzy nawet twierdza ze te orbitale i inne to są niczemu nie potrzebne - identyczne rezultaty można osiągnąć w inny sposób (kiedyś nawet ktoś na forum zanęcił tym tematem). W tym miejscu warto zauważyć iż stosowany podobny aparat matematyczny daje takie same rezultaty, mimo iż założenie przyjęte do modelu mogą być ideowo różne to i tak wszystko się sprowadzi do matematyki a tu nie ma dyskusji wyjdzie i koniec. Te same modele matematyczne opisują diametralnie różne zjawiska, ale to my nadajemy im interpretacje fiz/chem czy tez bardziej filozoficzna
A co do mieszańców i sprowadzenia do minimum to może by zacząć np tak :
Był sobie samotny atom węgla. Nudno mu było, samotnie trwał sobie niczym nie pobudzony, a elektrony leniwie pędziły znudzone swym nędznym żywotem. Atom jak to atom miał jąderko także samotne i smętne, z nudów adorowane przez stadko elektronów. Choć z tymi elektronami to różnie bywało, raz tu raz tam się kręciły za kaczorka żółtego nie wiadomo gdzie były konkretnie. Ale jąderko cwane było. Zauważyło że elektrony też mają swoje nawyki i nie wszystko im wolno.
I jak chciało sprawdzić co jaki elektron porabia to było w stanie wskazać okolice gdzie łajdus elektron winien był przebywać. Jąderko jak malutkie o małym rozumku nie wiedziało dlaczego tak jest (a i ja nie wiem) ale było na tyle cwane ze umiało określić prawdopodobna lokalizacje elektronu. I jak sobie to narysowało to mu fajne kulki powychodziły i inne jakieś ósemki i cuda fajne. Nie było dla niego ważne jaka funkcja matematyczna tą powierzchnię opisuje - grunt że wiedziało co się święci i co jego elektronowa trzódka wyrabia, gdzie kawkę pija, gdzie ciasteczko zajada, gdzie pks wysadza i który co lubi.
Ale nic nie trwa wiecznie. Razu pewnego inne znudzone atomy wypuściły się na ekskursje po wszechświecie. I odwiedziły naszego samotnego atoma.
Dnia pewnego nasz atom poczuł się podekscytowany, Jąderko sprawę z lekka zlało, ale elektrony jak tylko zwęszyły coś nowego w okolicy to jako ciekawskie i wścibskie zaczęły zapuszczać się tu i ówdzie. A tam o zgrozo niby tak samo a jednak inaczej, I dalejże ciekać jak szalone. Juz nie bywały w swej ulubionej ciastkarni tylko czaiły się cichcem co by podejrzeć co tam się dzieje u sąsiadów i powymieniać newsy z innymi elektronami, Juz kawiarenki pustkami zaczęły świecić bo stali bywalcy zamiast delektować się herbatka spiskowali przeciw panującym regułom. Knuli, knuli aż uknuli. Tak im się to towarzystwo nowe spodobało że postanowiły przestać bywać w starych miejscach a zacząć bywać w nowych. Wiadomo nowe ciekawsze. I nasze jąderko biedne się juz pogubiło gdzie ta elktronowa hałastra bywa. Ale ponieważ nie w ciemię bite to znowu podglądając gdzie te elektrony się włóczą potrafiło określić sobie z wystarczającą dokładnością miejsce gdzie one przebywają. No cóż nie było to juz to samo co poprzednio ale również ładnie wyglądała strefa ich bywania. Tak się te elektrony skumplowały iż bywały w tych samych miejscach prawie non stop. I biedne jąderka chciały czy nie chciały musiały się pogodzić z nowymi zwyczajami elektronów. A wszystko przez tego nowego atoma echhh tak fajnie było spokojnie cicho a tu masz wszystko się pomieszało. Tak...skonstatowało jąderko niby prawa nie złamali reguł się trzymają ale ciekają gdzie indziej a wszystko przez te mieszanie - hybrydyzować im się zachciało, a wszystko dla towarzystwa.
Jąderko zauważyło także że zależnie od sąsiada albo raczej od zwyczajów jego elektronów jego własne elektrony robiły rożne kombinacje. I samo juz się gubiło jak to jest że z takich ładnych orbitali jakie miało dla elektronków tworzy się nowa hybryda.
Biedne małe jąderko nie wiedziało że tabuny naukowców dwoją się i troją aby opisać co te rozbrykane elektrony wyczyniają i jakieś nazwy temu nadają.
No bo jakby biedactwo mogło to wszystko łyknąć, skoro nie wie co to prawdopodobieństwo czy jego gęstość, ze zwyczaje elektronów można opisać matematycznie i się nimi bawić dodając czy kombinując inaczej aby opisać zachowanie skubanych elektronów.
Cóż można udawać że się rozumie co się robi

i powtarzać po kimś ze to tak jest
I dlatego jąderko żyło szczęśliwie i długo aż napotkało wrednote niesamowitą ... ale to juz inna bajka.