Historia o dwuchromianach, i ich toksyczności, i tym podobne
Nie ma chemika, który nigdy nie widziałby na swoje oczy pięknych pomarańczowych kryształów K2Cr2O7, względnie innego związku chromu (VI). Lecz jak zwykle w chemii, co piękne to niebezpieczne.
Zastanawia mnie ewolucja chromu (VI). Rozumiem, że jego rakotwórczość odkryto niedawno, jak wielu innych związków. Ale co, przez tyle lat nie wiedziano o jego toksyczności ? Związek ten ma obecnie przydzieloną grupę T+ drogą oddechową, i T po spożyciu. (Jeżeli nie udzieli się pomocy, to można kiwnąć nawet po spożyciu 0,5g, a objawy zatrucia są przykre). A przecież bez tego odczynnika nie obeszła się żadna książka sękowskiego. I ani słowa o toksyczności. Był on w zestawach edukacyjny niemieckiego "Kosmosa" do chemii i hodowli kryształów. (BTW, firma ta produkowała doskonałego "elektronika" - "Kosmos-Radiomann"). Próżno szukać go na wykazie B, gdzie mieliśmy wszystkie sole miedzi, cynku (!), kwasy, nie mówiąc o wykazie A. Oznaczony był jako drażniący, dziś lista zwrotów ryzyka zajmuje pół opakowania.
Znam też ewolucje w inną stronę - np. NiSO4 był toksyczny, teraz jest szkodliwy
Tak swoją drogą, wg. mnie paranoją jest ten sam znak na Xn i Xi. Iksa mamy zarówno na kwasie cytrynowym (drażniący), jak i na związkach niklu, hydrochinonie, acetonitrylu, i wielu nieprzyjemnych odczynnikach (Xn).