Reduktor i ekspanser szlifów
<center>
Reduktor i ekspanser szlifów </center>
<center>
</center>
-
Zastosowanie: reduktor oraz ekspanser szlifów to prosty sprzęt laboratoryjny, składający się z jednego szlifu męskiego i jednego żeńskiego, o różnej średnicy. Służą one do łączenia ze sobą elementów aparatury, posiadających różne rozmiary szlifów.
Reduktory i ekspansery są określane razem jako "reduktory", co jest nie do końca poprawne: w reduktorze następuje redukcja szlifu, czyli przejście z dużego do mniejszego, a w ekspanserze odwrotnie. Jak poznać, czy mamy do czynienia z jednym czy z drugim? Odpowiedzi udzieli kolba. Dla porównania, jak na zdjęciu, weźmy dwie kolby o jednakowych szlifach i do każdej włóżmy tajemniczy element. Jeżeli szlif, który wystaje, jest mniejszy od tego, który został włożony do kolby, to mamy do czynienia z reduktorem:
<center>
</center>
-
Wartość rynkowa: nie wiem, jaka jest cena reduktorów, ale dla mnie, ze względu na częstość ich wykorzystywania, są bezcenne
-
Rodzaj użytego szkła:
-
Poprawne użytkowanie: Należy zwrócić uwagę, by nie porysować szlifu i nie zabrudzić go, ponieważ niejednokrotnie reduktory i ekspansery oprócz tego, że zmieniają średnicę szlifu, mają być szczelnym elementem, jak np. na zdjęciu poniżej, gdzie do mieszaniny wkraplam roztwór bromu:
<center>
</center>
-
Inne informacje:
Zwane są potocznie przejściówkami.
Reduktory składają się z dwóch szlifów o różnych rozmiarach, połączonych krótkim odcinkiem rury szklanej, ale bywają również reduktory tzw. wewnętrzne, tzn. nie połączone kawałkiem rury szklanej, jeden szlif jest jakby nałożony, czy "naklejony" na drugi.
Niektóre odmiany reduktorów posiadają dwa szlify męskie lub dwa żeńskie i służą do łączenia elementów aparatury, z których oba posiadają szlify jednego rodzaju.
Istnieją także reduktory z dłuższymi odcinkami rur, oraz z rurami wygiętymi w łuk, lub nawet w kształt litery "u". Przydają się one, gdy trzeba zmontować nietypową aparaturę i spełniają one podobną rolę jak kolanka w zwykłej aparaturze hydraulicznej.
...mam cichutką nadzieję, że mi tu nikt nie wklei trzech prawie identycznych, badziejskich zdjęć...