Proszę się nie nabijać, ale jestem jeszcze niedoświadczonym chemikiem-amatorem i mam prawo nie wiedzieć kilku rzeczy
No więc tak... któregoś pięknego dnia mi się nudziło
Zszedłem więc do piwnicy i dorwałem prostownik do ładowania akumulatora samochodowego. Sporządziłem roztwór siarczanu amonu w wodzie, zrobiłem elektrody z drucików miedzianych, połączyłem z prostownikiem i włączyłem. Na jednej z elektrod zaczął wydzielać się gaz (wodór), druga zaś robiła się coraz brzydsza
Znaczy się chyba się roztwarzała ale potem był na niej jasnopomarańczowo-czerwony nalot
Cały roztwór przybrał niebieską barwę, miał odczyn lekko alkaliczny (pH ok. 7-8) a po dodaniu NaOH nie wytrącał się osad Cu(OH)2. I tu chciałbym wystosować swoje pytanie. Co jest w tym roztworze?
Mówiłem, że jestem jeszcze niedoświadczon i może coś pominąłem, przeoczyłem itp? Proszę o pomoc.