Wracając do autorytetu nauczyciela to stracić go bardzo łatwo między innymi przez brak szacunku do uczniów.
Sam mam w szkole nauczycielkę, która mimo bardzo dużej wiedzy jest kompletnie ignorowana. Powodem tego jest chamstwo wobec uczniów i zbyt wysokie ambicje - program realizujemy rozszerzony mimo, że przedmiot nie ma nic wspólnego z naszym profilem. Uczniowie nie chcą z nią w ogóle rozmawiać. Jeśli owa nauczycielka zadaje pytanie w trakcie lekcji raczej nie ma co liczyć na odpowiedź
Co innego jest oczywiście z pytaniami do konkretnej osoby, wtedy każdy stara się jednak coś odpowiedzieć. Klasa ją po prostu olewa. Zadanie domowe zrobią czasem 2 osoby - a niech sobie pisze jedynki tak nikt na to uwagi nie zwraca.
Wyżej opisany przypadek jest jednostkowy. Inni nauczyciele się doskonale dogadują z moją klasą. To nie tak, że klasa jest chamska. Jeśli nauczyciel jest ogólnie w porządku, to nigdy nie robimy problemu, jeśli sprawdzian jest zapowiedziany np z piątku na poniedziałek (wg WSO musi być zapowiedziany co najmniej tydzień wcześniej).
Niektórzy nauczyciele po prostu przeginają. I nie ma ich co tłumaczyć koniecznością utrzymania szacunku ze strony uczniów, bo efekt jest często odwrotny. Co prawda jedna klasa będzie zastraszona i będzie siedziała cicho, druga będzie szukała haka na nauczyciela, a jeszcze inna zacznie go olewać na całej linii.
Ja miałem w klasie sytuację, że napisaliśmy podanie o zmianę nauczyciela. Uzasadnione było tym, że nauczycielka kompletnie nie umiała nauczyć (niektórych zadań z książki sama nie umiała zrobić). Trochę baliśmy się czy inni nauczyciele nie będą się na nas mścili, ale nic takiego nie miało miejsca. Jedynie ta nauczycielka nawet na 'dzień dobry' nie odpowie
.
Co do zgłaszania problemów do kuratorium, to jestem stanowczo przeciwny (w większości przypadków). W regulaminie mojej szkoły jest zapis, że problemy z nauczycielami zgłaszamy najpierw wychowawcy, jeśli to nie przyniesie skutku to dyrekcji a dopiero na końcu kuratorium. Niestety szkoła to nie Utopia - wszystkiego według regulaminu zrobić się nie da. Jakiś konsensus trzeba osiągnąć - raz odpuści nauczyciel, a innym razem uczniowie.
To zależy od przedmiotu. O ile na historii można się na tą zasadę powoływać, to ma matmie już nie bardzo.
Czyli podsumowując: walczmy o swoje zawsze i wszędzie, ale wykazujmy też trochę zrozumienia dla innego człowieka. W innym przypadku to my będziemy traktowani tak jak nauczyciel opisany na początku.
pozdro