jedynie dałem "sznureczek" w postaci miedzianego przewodu (bardzo cienkiego) i chyba zapomniałem na jego końcu zawiązać kryształka kwasku
tak czy inaczej po jakimś czasie drucik pokrył się korozją, która odpadła od niego przy poruszeniu zlewki - z tym, że gęstość (lub może lepkość) cieczy była tak spora, że cała korozja zawiesiła się się w roztworze i tak sobie "wisiała", a po weekendzie były już kryształy - sądzę, że wreszcie ta korozja opadła na dno, gdzie rozpoczęła się krystalizacja (nawet jeden z kryształów ma taką ciemną skazę)