Chemia w gimnazjum może i jest lipna, ale od czego my zapaleni chemicy jesteśmy..hmm ? Ja już dostałem od swojej baby z chemii co najmniej 5 uwag "Mateusz, przeszkadza w prowadzeniu lekcji", a to dla tego, że co 5 słowo babka mówi źle, a później klasa nic z tego nie wie..
Ja sie chemii ucze z książki A.Bielańskiego - Podstawy Chemii Nieorganicznej, może pierwszy tom nie za bardzo lubie, bo nie umiem wykonywac za dużo obliczeń typu całkowanie - w końcu tez jestem w gimnazjum, za to z drugiego tomu można się bardzo duzo dowiedzieć, tak samo lubie - Chemie dla szkół śrenich - wyd. WSiP. A podstaw chemii to się uczyłem z Nowej Ery, aczkolwiek nie przepadałem za tą książką. Pani dużo treści opuszczała, a na budowę atomu dała na 2 tygodnie a teraz sie dziwi, że klasa nie wie co to jest kation lub wpisuje pały za to że ktoś walnie że "nefron o masie 1/1840u krąży wokół jądra składającego się z elektronów i protonów"...to jest żałosne dla nas, ale to wszystko przez to, że chemii jest zdecydowanie mało w szkole, może piernicze głupstwa, ale chemia mnie naprawdę interesuje i juz sobie nawet wybrałem kierunek studiów
chociaż jestem w 2kl. gimnazjum. Kończe juz bo mnie troszki łapki bolą od pisania a pasuje sie jeszcze troche pouczyć bilogi bo jutro kartkówka własnie z nerek i ich nefronów
PozdraFka,
Mateusz